wtorek, 30 grudnia 2014

Ryzykując, możesz zyskać więcej niż miałeś. (HaruxMakoto)

Zbliża się godzina dwunasta, chyba powinienem się już zbierać.
  Umówiliśmy się z Haru, że przyjdę do niego w piątek. Zapewne dzień, jak co dzień, spotkanie jak spotkanie. Zawszę trochę rozmawialiśmy, o treningach, o naszej drużynie. W końcu Haru rzadko mówił mi, o swoich problemach osobistych. Nigdy też go o to nie prosiłem, tłumacząc się przed samym sobą, że jak będzie chciał, to sam mi powie, jeżeli takowe ma.
   Tym razem lekko się zasiedziałem, co się dziwić…
Gra na playstation zawszę sprawiała nam trochę radości ,a co za tym idzie, traciliśmy poczucie czasu.
- Jesteś pewny, że chcesz wracać w środku nocy?- Posłał mi pytające spojrzenie. Oczywiście, że nie chciałem, wolałbym zostać tu z nim, ale zdecydowałem, że nie będę mu tego mówił.
- Tak, rodzice na pewno się martwią, poza tym nie wziąłem telefonu. Spotykamy się jutro na treningu.- Ubrałem się w wiszącą nieopodal kurtkę, w końcu na zewnątrz nie było najcieplej. 
  Wychodząc posłałem jeden z tych szczerych uśmiechów, którymi raczyłem go darzyć przy najbliższej stosowności.

  Następnego dnia lekko pożałowałem swojej decyzji, w końcu i tak podszedłbym do niego z samego rana. Przez własne rozkojarzenie zapomniałem o codziennej rutynie. Ostatnio zdarza mi się za dużo myśleć i zbyt wiele zapominać.
- Wyglądasz na zmęczonego.- Nawet Nagisa zwrócił mi dziś uwagę. 
  Nie czułem się zbyt dobrze i zapewne zbyt dobrze nie wyglądałem. 
  Dzień w szkole ciągnął się strasznie, lekcję stały się na tyle nudne, że niechcący zdarzało mi się przysypiać. Przerwy za to były niemiłosiernie krótkie, co tylko pogłębiło moje zdołowanie.
- Makoto?- Gou uważnie mi się przyglądała. Widziałem nawet jak szeptała coś miedzy Nagisą, ale zbytnio mnie to nie wzruszało.- Dobrze się czujesz? Dziś po szkole mamy trening, jeżeli źle się czujesz możesz sobie odpuścić.
- Nie, nie trzeba. To dobrze się składa, bo jestem dziś z lekka osowiały…przyda mi się trochę ruchu.-   Uśmiechnąłem się lekko dając jej do zrozumienia, że wszystko w porządku i nie ma się czym przejmować. Co miałem jej powiedzieć? Ciągnie mnie do przyjaciela i mam doła? Nie, to by było głupie, w końcu sam przed sobą czułem się z tym dziwnie.
  
  Po lekcjach zdecydowałem się na spacer w kierunku pływalni. Wyjąłem z kieszeni MP3, rozkoszując się ulubionym utworem. Powiedzieć mu czy nie? Jedno i drugie ciągnie za sobą odpowiedzialność. 
  Jak mu powiem, może się ode mnie odsunąć, jednak, gdy zachowam to dla siebie to mój nastrój wcale się nie poprawi, wręcz przeciwnie. Czuję się z tym źle, a będę czuł jeszcze gorzej.    Westchnąłem ciężko wchodząc do budynku.
 Najwyraźniej byłem nieco wcześniej, próbowałem dopatrzyć się chociażby jednej znajomej twarzy, lecz nic z tego.
Wziąłem swoje rzeczy kierując się w stronę szatni.
- Może pływanie poprawi mi nastrój.- Powiedziałem sam do siebie, zakładając na głowę czepek.
  Ciepła woda nieco mnie uspokoiła, dostatecznie bym zapomniał o większości problemów. Niestety ten największy wciąż siedział w mojej głowie.
- Haru, co ja mam ci powiedzieć…
- Co chcesz.
Odwróciłem się gwałtownie. Przyjaciel był niedaleko mnie, a ja nawet go nie spostrzegłem.
  W oka mgnieniu zrobiło mi się nieswojo.
- Od jak dawna tam jesteś?- Zapytałem nieco zaskoczony.
- Od jakiegoś czasu. Zastanawiałem się, kiedy mnie zauważysz. Słyszałem od Nagisy że jesteś dziś nie swoi. Jak dla mnie już od dawna coś się z tobą dzieję.- Wbił we mnie swoje niebieskie oczy całkowicie zbijając mnie z tropu. Ech….Nie powiem mu choćbym chciał.
- Po prostu ostatnio kłócę się z rodzicami.-Musiałem mu coś powiedzieć by nie drążyć tematu. Słysząc to nie nalegał ode mnie dalszych wyjaśnień. Na całe szczęście.
  Spędziliśmy na basenie kilka godzin, jak się okazało trening został odwołany, a Gou nie mogła się z nami skontaktować. Nic dziwnego. Haru zwykle nie nosi ze sobą telefonu, a ja jak na złość zapomniałem go ze sobą.

- Te kłótnie... Makoto kłamiesz.
  Byliśmy w szatni, była niemal całkowici pusta zważywszy na późną porę. Zamknąłem szafkę wyjmując z niej ciuchy na przebranie. Mimo wszystko czułem napiętą atmosferę.
- Ech…-westchnąłem ciężko zdając sobie sprawę ze swojej przegranej pozycji.
Nie pozostało mi nic innego jak zaryzykować. 
  Podszedłem do Haru kładąc dłonie na jego biodrach.
- Makoto..?- Spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
 Przyciągnąłem go do siebie, delikatnie, nieco zmieszany oparł dłonie na moich ramionach.
- Chciałem ci powiedzieć, ale nie miałem odwagi…- pochyliłem się delikatnie muskając jego wargi. 
  Ku mojemu szczęściu nie protestował. Nie wiedziałem jednak czy nie przesadzam, w końcu mogłem robić coś wbrew jego woli. 
Ta myśl opuściła mnie tak szybko jak do mnie doszła. Poczułem jego splecione dłonie na mej szyj. Zerknąłem nieco zaskoczony, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec. 
 Objąłem go w pasie, przysunąłem się nieco całując go śmielej niż poprzednio, w zupełności się tego nie spodziewając.
  Haru uchylił lekko usta dając do zrozumienia, co mam zrobić. Wbiłem się, splatając swój język z jego, na co wplótł palce w moje włosy.
 Odwzajemnił pocałunek nieco natarczywiej, sprawiając, że po chwili brakowało mi powietrza. Gdy się oderwaliśmy, zlizałem pozostałości śliny na jego podbródku. Zarumienił się na mój gest.
 W dodatku bardzo mi się to spodobało.
Przesunąłem usta na jego obojczyk, wzdłuż szyj i poszczególne partie klatki piersiowej, na co jęknął.
- Nie tutaj…-szepnął mi cicho do ucha.
  Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że szatnia nie jest dobrym pomysłem. Wypuściłem go z objęć, jeszcze raz obdarowując pocałunkiem. Gdy wychodziliśmy, mój nastrój znacznie się poprawił. Może nie powinienem był podchodzić do tego z takim nastawieniem
  Jeszcze raz spojrzałem w lazurowe oczy, trzymające się mojego boku i zdałem sobie sprawę ze swojego szczęścia, na które odważyłem się zaryzykować dopiero po kilku latach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz