sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział.2 Chowanego z diabłem




- Jak ci idzie?
- Już prawie kończę.
- Siedzimy tu już trochę czasu. Mam tylko nadzieję, że zdążymy odejść na bezpieczną odległość, zanim Akashi wypuści petardę.- Momoi zerknęła ukradkiem na chłopaka, który już od dłuższego czasu przegryzał wiązanie na rękach. Nie żeby miała coś przeciwko, w końcu nic lepszego nie przychodziło im do głowy.
   Zostali wysadzeni, jako pierwsi więc mieli trochę więcej czasu na wyspowodzenie, co w tej sytuacji niezmiernie im się przydało. Z opaskami na oczy poszło dość łatwo. Murasakibara niezbyt się przyłożył w ich zawiązanie, przez co spadły praktycznie po wyjściu z samochodu.
- Tak!- Kiyoshi uwolnił nadgarstki, po czym zabrał się do rozplątywania rąk dziewczyny.- Może mi nie uwierzysz, ale nie jest aż tak źle. Przypomniały mi się zabawy harcerskie. Poza tym bieganie nocą po lesie jest na swój sposób zabawne, nieprawdaż?- Uśmiechnął się porozumiewawczo, wypakowując z plecaka całkiem spory arkusz mapy.
- Tak, ale mimo wszystko las nocą zdaję się być lekko przerażający…-Satsuki niepewnie rozejrzała się po okolicy, nerwowo przegryzając dolną wargę.
   Drzewa rosły dość gęsto, przepuszczając pojedyncze rozbłyski, przez co było na tyle ciemno, że swobodne poruszanie się niemalże graniczyło z cudem.
   Cały las nabierał groźnego wyrazu, a panująca cisza tylko przy tym utwierdzała.
  - Pomyśl o tym nieco inaczej.- Chłopak założył czapkę z daszkiem wsuwając czarny plecak.- Las to skupisko drzew, ciasno ze sobą osadzonych. Gdy widzimy go w dzień wcale się go nie obawiamy, nocą za to wyczuwamy niepokój, lecz tak naprawdę nic się w nim nie zmienia, jedyne co możemy zaobserwować to zachodzące słońce, które prowadzi do tego że staje się ciemny. To tylko tyle.
- Sądzisz więc, że boimy się go tylko dlatego, że widzimy go inaczej?- Momoi nabrała pewności siebie, dotrzymując kroku brunetowi.
- Właśnie tak.- Kiyoshi uśmiechnął się porozumiewawczo.- Teraz wystarczy nam tylko spojrzeć na mapę i skierować się w stronę ośrodka.
- Naprawdę potrafisz podnieść na duchu.
- W końcu od tego jestem.
- Kiyoshi?- Dziewczyna odezwała się po chwili.- Jak myślisz? Jest szansa, że nas zauważą?
- Tak, ale my postaramy się ją ograniczyć. Jeżeli chcemy wygrać, będziemy musieli przejść niezauważeni, wtedy pozostaje nam już tylko znalezienie drogi. Trzymaj!- W ręce dziewczyny wpadła ciemna czapka z daszkiem, podobna do tej którą nosił brunet.- Upnij włosy i załóż. Mamy dobry kamuflaż, oboje jesteśmy ubrani prawie całkowicie w ciemnych kolorach, a sam fakt że nie boimy się ciemności możemy obrócić przeciwko szukającym. Oni zapewne nie zaryzykują chodząc tymi samymi ścieżkami. Kierujmy się między zaroślami, dzięki temu będziemy mogli się bezpiecznie poruszać.
- Zatem chodźmy.- Satsukę pociągnęła go uradowana.

*** 
- Mógłbyś to robić nieco szybciej?
- To zwykły pilniczek, jak niby mam to robić szybciej?
Takao westchnął wypatrując się na niebie znaku sygnalizującego rozpoczęcie. Ku radości nic takiego nie zauważył, a liny powoli zaczęły puszczać.
    Użycie pilniczka jako ostrego narzędzia był jedynym dobrym pomysłem, jaki wpadł im do głowy. 
  Kilka minut później Midorima wyswobodził ręce z uścisku, przyjmując uradowany wyraz twarzy kolegi.
- To co teraz?- Takao wstał z ziemi sięgając do plecaka który otrzymali. Wyciągnął mapę, którą po chwili wyrwał mu z rąk Midorima.
- Ej!
- Nie jęcz.
- Och, nie bądź taki samolubny, mój instynkt samozachowawczy ratował mnie już z niejednej opresji.
- Ciekawa teza.
- C-coś nie tak?- Szatyn spojrzał na skupiony wyraz twarzy kolegi, który nie odrywał wzroku od mapy.- Shin-chan?
- Wejdź na drzewo.- Oderwał się po chwili, poprawiając zsuwające się okulary.
- Hę?!
- Po prostu wejdź, chcę sprawdzić swoje przypuszczenie.
    Kiwną głową kierując się do pobliskiego drzewa.
Przytrzymał dłonią gałąź, zaczepiając stopą o zgłębienia w pieniu. Wspinaczka trwała dość długo i nie była zbyt wygodna. Gałęzie ocierały się o jego twarz co rusz gdy próbował podciągnąć się choć trochę wyżej.
  Midorima odwrócił wzrok, widząc na niebie charakterystyczną petardę. Czyli zabawa się zaczyna.
- Jestem!- Wśród korony dębu słychać było głos chłopaka.
- Spójrz w lewo i powiedz, czy widzisz gdzieś polanę.
- Nie!
- A jednak. Schodź.
  Chwilę potem Takao stał z powrotem na ziemi, wydłubując z włosów pojedyncze liście.
- Tylko po to mnie tam wysłałeś? Żebym ci polany poszukał?
- Nie tylko po to. Akashi sobie z nas zakpił, dał nam fałszywą mapę. Nic, co jest tu ujęte nie jest zgodne z prawdą. Przed wyruszeniem dokładnie zbadałem położenie naszego obozu, na tej mapie jest to całkowicie inaczej. Dodatkowo zawiera ona miejsca, których nawet nie ma. Jeżeli chcemy stąd wyjść, musimy kierować się na południe, dojdziemy nad jezioro, a tam kilometr na wschód. Jest to najpewniejsza droga.
- Bystrzach z ciebie!
- Jeżeli innym nie udało się rozgryźć mapy, jesteśmy kilka kroków przed nimi. Dodatkowo nie bez powodu kazałem ci się ubrać w ciemne ciuchy.
- No więc na co czekamy?! Choć Shin-chan! Spa czeka!

 ***
- Jesteś pewny że dobrze idziemy?- Kagami zagadnął w stronę Kuroko.
- Tak Kagami-Kun. Mapa Akashiego-kun jest fałszywa, nie możemy się nią sugerować.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Przechadzałem się tu na spacer.
- Coś ty kuźwa grzyby zbierał?!
- Wyszedłem z dwójką.
    Kagami westchnął cicho, przeczesując włosy dłonią. Nawet nie zauważył, kiedy wyszedł. Przecież to nie jest normalne.
- Poza tym, nie powinieneś tak krzyczeć. Dzięki temu łatwo jest nas znaleźć. Petarda została wypuszczona dobre 15 minut temu.
- Myślisz, że ten mały kretyn zdąży uwinąć taki kawał drogi w przeciągu kwadransa? Ahaha!- Chłopak zaśmiał się głośno przyciągając uwagę Tetsu.
- Mówiłem ci przecież, byś był trochę ciszej.
- Nie przesadzaj. Poza tym, wiesz którędy mamy iść?
- Tak. Znam dokładnie to miejsce, obrałem też najszybszą drogę, którą możemy bez problemu dojść. Nawet jeżeli inni spostrzegli, że mapa zawiera błędy, trochę zajmie im zorientowanie się terenie, w dodatku po ciemku.
- Pff…nie ma co liczyć by te ćwoki tak szybko się zorientowały!- Kagami zaśmiał się wesoło spoglądając na Kuroko.- Brawo, jeszcze trochę i wejściówki do spa mamy w kieszeni.
- Tak.- Niebiesko włosy chłopak przytaknął zadowolony. W końcu szło im lepiej niż przypuszczał…

***
- Zabłądziliśmy! To wszystko przez ciebie!
- Przeze mnie?! A kto jak nie ty biegał z tą mapą po całym lesie?!- Hyuuga nie czuł się zezłoszczony, jego stan emocjonalny balansował między wkurwieniem, a rozpaczą.- Daj mapę kobiecie! Przecież to takie mądre! Nigdy nie dawaj mapy kobiecie, bo będziesz chodził jak pojebany w środku nocy szukając zasranej drogi! Czemu dałem się namówić na tą głupotę…
- Zamkniesz się w końcu?!- Riko uderzyła go w twarz, hamując zażenowanie.- Myślisz, że mi się to podoba, kompletnie nie mamy pojęcia gdzie jesteśmy, może zamiast skupić się na dogryzaniu sobie nawzajem powinniśmy szukać drogi?!
- Nie potrafisz posługiwać się głupią mapą, więc o czym my rozmawiamy?!
- Nie zapominaj, kto odwiązał ci sznury.- Dziewczyna niemal gotowała się ze wściekłości.
- Raz ci coś wyszło…- Kapitan Seirin chyba jeszcze nigdy nie czuł się równie zły, co w tamtym momencie. 
   Nie chodziło już o samo wygranie tego spa, chodziło tu, o powrót. Zamiast dojść w końcu mogli się jeszcze bardziej oddalić, a co jeśli ich nie znajdą? Będą musieli spędzić noc w lesie…A to wszystko dlatego, że jakiemuś gnojkowi zachciało się wymyślać zabawy.
  Gdy oboje ochłonęli nie zamieniali ze sobą ani słowa. Hyuuga przejął mapę próbując choć trochę nakierować ich na dobrą drogę. Niestety, nikt z nich nie zdawał sobie nawet sprawy, że mapa jest fałszywa.

*** 
- Za trzy metry, skręć w lewo.- Głos GPS’a zabrzmiał w słuchawkach Kise.
- W lewo za trzy metry.- Blondyn szepnął do idącego przodem kolegi. Aomine dość szybko zorientował się że mapa dana przez Akashiego jest błędna. 
   Chodzi tu głównie o sam fakt, że ją dał.
- To nie pasuje do tej małej gnidy.-Rzekł zamyślony przecinając sznury, podręcznym scyzorykiem.- Coś tu śmierdzi, mapa na pewno jest sfałszowana. W każdej z otrzymanych rzeczy jest pewien haczyk: krótkofalówka działa tylko przez chwilę przez brak baterii, latarka zdradza nasze położenie, a kompas nie ma większej wartości gdy nie posiadamy mapy, no chyba, że znasz położenie kwatery, wtedy w zupełności ci wystarczy.
- Aomine!
- Czego? Próbuje myśleć!
- Zobacz co znalazłem w kurtce!- Kise podszedł uradowany, pokazując pudełko baterii.- Kiedyś kupiłem je na wycieczce w razie, gdyby rozładował mi się aparat.
- Możemy je użyć do krótkofalówki…- chłopak wziął ostrożnie opakowanie wyjmując z niego pojedyncze elementy.
- Ale to nie wszystko!
- Heh?
- Mam telefon!- Przed oczami Aomine ukazał się pięciocalowy wyświetlacz, mało tego, z pełną baterią i dostępem do Internetu!- Zawszę noszę go przy sobie w razie gdyby upominali się o mnie menadżerowie. Oczywiście wziąłem go z przyzwyczajenia.
- Jak chcesz, to potrafisz.
   Szli w milczeniu, co jakiś czas Kise tylko informował ich o trasie powtarzając słowo w słowo co ma im do powiedzenia urządzenie. Jedna rzecz jednak nie dawała Aomine spokoju.      
   Czemu Kise, zazwyczaj strachliwy jest w tym momencie nie dość że nie upierdliwy to w dodatku pomocny? Niestety, spokój nie trwał wiecznie.
- Aominecchi?
- Czego?
- Muszę siusiu…
Daiki stanął jak wryty oglądając się za ramię na przykurczonego blondyna.
- Kurwa, czemu teraz? Rób tutaj, jest ciemno i idziemy dalej.
- Nie.
- Jak nie?!
- To nie estetyczne, poza tym stoisz tuż obok!- Kise niemal wrzeszczał, dlatego gadka o pomocnym koledze powoli zaczęła przechodzić do historii.
- Nie puszczę cię samego, twój brak piątej klepki sprawi, że zgubisz się gdzieś w tych cholernych krzaczkach z malinkami, a ja jak ten chory będę za tobą biegał i cię szukał!
Rób tutaj albo lej w majtki, jednak pamiętaj że jeżeli odważysz się na to drugie to nogi z dupy wyrwę. Czy to jest jasne?!
Cisza
Aomine odwrócił się za siebie zdenerwowany, lecz Kise już za nim nie było.
- Kurwa…niech tylko spotkam tą szmatę to zgwałcę, zabiję, zakopie, po czym zgwałcę ziemie, w której go zakopałem! A organy sprzedam na pchlim targu jakimś zboczeńcą! Kise, niech ja cię złapię…  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz