Mały prolog...
Wydarzenia w opowiadaniu dzieją się kilka dni po rozegraniu meczu Seirin z Kirisaki, podczas którego Kiyoshi zdecydował się bronić kolegów, wystawiając się na nieczystą grę przeciwnej drużyny.
Podszedłem niepewnie, chciałem
powiedzieć mu wszystko, co myślę, Nie zrobiłbym tego gdyby nie jego
lekkomyślność. Wspomnienie pobitego na boisku przyjaciela pobudzało we mnie
agresje, której nie chciałem dłużej tłumić.
Nie pozwolę mu robić,
co chce. Jestem kapitanem, dlaczego nikt mnie nie słuchał?
Może i jest szaleńcem, stawiającym
dobro innych na pierwszym miejscu, ale nie tłumaczy to jego zachowania.
Przynajmniej dla mnie.
Podniosłem dłoń, dzwoniąc do
drzwi. Była wieczorna pora i robiło się coraz chłodniej, czując zimny powiew
okryłem się szczelnie kurtką.
Kiyoshi niebawem otworzył mi
drzwi, nie ukrywając zaskoczenia.
-Hyuuga? Co ty tu robisz? Wejdź- Jego widok całkowicie mnie
zmieszał. Okryty był bandażami, a na czole widoczna była rana po uderzeniu. Podpierał
się kulą, oznaczać mogło to tylko, że kontuzja znacznie się pogorszyła.
Na jego twarzy zagościł uśmiech a
mimo to podkrążone oczy i dołeczki w policzkach zdradzały jego zmęczenie.
Czemu? Udaje zadowolonego, czy
naprawdę jest tak głupi? Wiem, że chciał dobrze, ale czemu nie zapytał o zdanie
mnie?! Zawsze myślałem, że chodzi tu przede wszystkim o mój honor, jako
kapitana drużyny. Trudno było mi to przyznać przed samym sobą, lecz bałem się o
tego debila. Gdyby, chociaż raz mnie posłuchał…
-Hyuuga...? – Zamyśliłem się. Spojrzałem jeszcze raz na
kolegę nieco błędnym wzrokiem. – Chyba nie masz zamiaru stać na zewnątrz?
-Tak…jasne...- Jęknąłem cicho, nerwowo ściskając rękaw
kurtki.
Wszedłem do środka zdejmując
nakrycie. Nie mogę mu tego darować, w końcu się nauczy.
- Chcesz coś?- Dobiegł mnie radosny ton głosu.
- Nie - odpowiedziałem szorstko. Bardziej szorstko niż
powinienem, ponieważ nie nikło to uwadze Kiyoshiego.
- Coś nie tak…? – Zmartwiony podszedł do mnie, przyglądając
mi się uważnie. Zdałem sobie sprawę, że naprawdę nie wie, po co tu przyszedłem.
Był tak głupi…
-, Czemu mnie nie posłuchałeś?- Wypaliłem prosto z mostu nie
mogąc dłużej znieść jego tępego spojrzenia.
- Chciałem byśmy wygrali. Obiecałem to sobie, i dotrzymałem
postanowionej obietnicy...Niczego nie żałuje…-Nagle jego twarz z przyjacielskiej
stała się o wiele poważniejsza.
- Durniu…- zacisnąłem szczęki chwytając go za koszulę i
mocno przycisnąłem do ściany. Utkwił we mnie zdziwione spojrzenie. – Nie pomyślałeś,
co by się stało gdyby powtórzył się zeszłoroczny incydent?! Byłbyś na wpół
kaleką, a twoja zasrana obietnica przepadłaby na wieki. Chciałbyś tego?-
Uchylił usta próbując mnie uspokoić, lecz ja nie miałem zamiaru dojść mu do
głosu, chciałem wyżalić się ze wszystkiego.- Nie chcesz słuchać osób, które się
o Ciebie martwią, choć trochę uszanuj ich zdanie i przestań wpatrywać się we
własne zachcianki! Myślisz, że jestem szczęśliwy wygraną, zdając sobie sprawę
ile to kosztowało i co gorsza ile mogło kosztować?!- Poluźniłem nieco uścisk
spuszczając głowę, – Czemu nie pomyślałeś, co ja w tamtej chwili czułem? Czemu
nie zdałeś sobie z tego sprawę widząc moje rzuty…?
- Przepraszam…Hyuuga, ja nie wiedziałem! – Delikatnie musną
spływającą mi po policzku łzę.
- Ty nic nigdy nie wiesz! – Szarpnąłem się, zły i
poirytowany, Chciałem wyjść, lecz w ostatniej chwili Kiyoshi objął mnie,
przyciągając do siebie. Po policzku
spłynęło mi kilka łez. Czułem się szczęśliwy, a jednocześnie byłem na niego
wściekły. Odważyłem się spojrzeć mu w oczy. Nagle cała złość wyparowała ze mnie
dając upust emocją.
- Kiyoshi…-Szepnąłem cicho czując jak pochyla się nade mną
muskając moje usta. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło, a policzki niemal paliły. Byłem zaskoczony, kochałem go ale nie spodziewałem się że moje uczucie jest odwzajemnione. Nigdy....
Zarzuciłem mu ramiona na szyję rozkoszując się miłym
uczuciem. Był bardzo delikatny i ciepły, całował mnie czule, całkowicie się mu
oddałem. Nie czułem już nienawiści, chciałem jedynie by był ze mną. Pogłębiłem
pocałunek wplatając dłonie w jego włosy, na co objął mnie jeszcze mocniej.
- Kocham Cię- szepnąłem cicho gdy tylko oderwaliśmy się od pocałunku.- Ale i tak jesteś głupi...
Avlrbberahbjsndn. To było super kochane. To mój ukochany pairing, więc ten <3
OdpowiedzUsuńSęk w tym że mój też i zapewne nie omieszkam się napisać czegoś dłuższego <3 ;D
UsuńDzięki za miły kom! ^^
Jest motyw! *----*