Krótki one shot inspirowany naszymi obecnymi warunkami atmosferycznymi. Tak bardzo kochamy marznąć....
- Ale piździ…-Poprawiłem zawinięty na
mej szyj szalik. Kierowałem się w stronę domu Kise, oczywiście nie z własnej
woli…jakżeby inaczej.
Przecież jestem zbyt
egoistyczny by donieść plany treningu choremu koledze, No chyba, że zmusi mnie
do tego mój „opętany” kapitan.
- Nie wierze, że tak łatwo się dałem. No
tak…ten dureń Kise wygrzewa dupę w domu, a ja muszę lecieć do niego w środku
zimy. Życiowy fart, bo przecież jestem przykładną osobą…
Poirytowany i doszczętnie
zmarznięty oparłem się o drzwi oczekując łaskawego przyjęcia.
Nie to, że jestem nerwowy, po prostu
złoszczę się trochę bardziej niż przewidziano to w standardach.
- Aominecchi?- Blond-dureń wyglądał
gorzej niż zwykle. Stan jego włosów pozostawiał wiele do życzenia, podkrążone
oczy straszyły z odległości, ubrany był w za duży t-shirt i bokserki. Chociaż
całkiem mile się opinały. Wyplułem to natychmiast, zdając sobie sprawę z
własnej, tępej głupoty.
- Nie myśl sobie, że chodzę po mrozie z
własnej woli.- Chciałem nieco zgasić jego entuzjazm, ale on jak głupi cieszył
się ze wszystkiego. Serio…zazwyczaj nie prowadzi to do niczego zdrowego. Poza
tym niech się nie przyzwyczaja, robię to po raz ostatni.
- Wejdź
Drzwi się uchyliły.
Wnętrze domu było imponujące, jak na modela z resztą przystało. Szmalu jak
lodu, rodzice pracujący za granicą, nie ma się co dziwić. Dodajmy do tego
jeszcze życie w pełni sukcesu, sławę, no i oczywiście ogrom fanek i wychodzi
nam to, co wychodzi.
- Czuj się jak u siebie.
- Nie martw się…- Zrobiłem, co kazał,
zwinnie rzuciłem się na kanapę, naprzeciw której wisiał telewizor, w dodatku
bardzo pokaźnych rozmiarów.- Mógłby być większy.- Odparłem złośliwie wyczekując
reakcji ze strony blondyna. Jednak on jak zwykle, tylko się roześmiał.
Naprawdę, nikt zdrowy nie śmieję się ze złośliwej opinii na temat jego plazmy,
ludzie!
- Pójdę zrobić coś ciepłego do picia-
Odwrócił się w stronę kuchni.
Zerknąłem z ukosa,
napotykając jego nogi. Te bokserki naprawdę dobrze wyglądały. A z resztą Kise
ogólnie był całkiem, całkiem, Ciekawe, jaki jest w łóżku. Mój zboczony tryb
dawał się we znaki, no, ale co ja na to poradzę. Taki mój urok.
- Trzymaj- postawił przede mną kubek
czekolady siadając obok. Coś szybko przylazł. Ciekawe jak szybko zeszłoby mu z
czymś innym…- Co z tym treningiem?- Wyrwał mnie z przemyśleń o jego życiu
seksualnym. Zapłaci mi za to.
- Twoje przynudzanie także mieści się
w standardach.
- Co?
- Nie ważne.- Upiłem łyk gorącej
czekolady. Po chwili mój prężny umysł wpadł na zajebisty pomysł by podokuczać
trochę koledze.- Kise?
- Tak?
- Wiesz, którą drogą dwoje ludzi
najczęściej wymieniają się zarazkami?- Chichotałem cicho widząc jego zamyślony
wyraz twarzy.
Skoro już tu jestem to,
chociaż mogę się odrobinę zbawić, na przykład na nim.
- Przez ślinę?- Zagadnął cicho
podciągając sobie kolana pod brodę.
- Brawo, rozpiera mnie duma. Zrób coś z
tym faktem.- Dość szybko załapał, chyba jednak zbyt nisko go oceniałem. Myślałem,
że zacznie nawijać coś o układzie oddechowym a tu taka niespodzianka.
- Niech zgadnę. Mówisz mi to, bo pod
pretekstem „chce być chory” chcesz się ze mną lizać?
- Z skąd ci to do tego pustego łepka
przyszło?- Mruknąłem pod nosem.
- Bardzo dobrze wiem ze jesteś leniwy,
a chorobę chętnie wykorzystałbyś do małych wagarów. Poza tym widziałem jak
patrzyłeś się na moją dupę zboczeńcu.- Próbował zachować powagę, ale rumieniec
na jego twarzy mówił sam za siebie.
- Zastanawiałem się, jaki jesteś w łóżku.
Bardzo pana przepraszam.- Odburknąłem lekko zdegustowany.- Poza tym chciałem
się z ciebie ponabijać.
- Bezcześcisz mi wizerunek.- Zerknąłem
na niego rozbawiony. Gdy się denerwował wyglądał jak dziecko, któremu odmówili
lizaka. Uroczę, pedalskie, ale uroczę.
- Odniosę.- Wziął do ręki pusty kubek
po czekoladzie, wstając pośpiesznie z kanapy. Chyba go zdenerwowałem, ale wcale
mi to nie przeszkadzało, zamierzałem wywrzeć na nim jeszcze większą presję.
Szarpnąłem za skrawek jego koszuli, po czym wylądował na moich kolanach. Mmm….Całkiem
miło.
- Co robisz?! Gazetki porno ci się
skończyły?!
- Po mi one skoro mam kogoś
zawodowego.- Może i trochę przesadzałem ale zdrowy rozsądek opuścił moją głowę
w perfidny sposób.
- Jestem modelem a nie dziwką, tak
tylko ci przypomnę!- Krzyczał próbując wyrwać się z uścisku.
- Zbadam twoje predyspozycję.-
Zagadnąłem złośliwie przeczesując dłonią jego włosy.
- Lecz się…- Tego było za wiele, do
mnie się nie pyskowało.
Chwyciłem go za tyłek łapiąc mordercze
spojrzenie. Naprawdę go rozzłościłem. Przesunąłem dłonią po jego udzie, na co
zareagował głębokim rumieńcem. Podobało mi się to, całkiem ładnie było mu z
zakłopotaniem na twarzy. Bardzo podobał mi się uzyskany efekt, zbliżyłem swoje
wargi do jego i pocałowałem, czego blondyn zupełnie się nie spodziewał.
- Debil!- Pisnął, gdy oderwałem się od
pocałunku.- Cholerny zbok…
- Ej…a moje uczucia?- Teatralnie
przewróciłem oczami, kąpletnie nie przejmując się jego bólem dupy.
- Jesteś totalnym gnojem!
- He…?- Nim zdążyłem się zorientować
leżałem przyciśnięty do podłogi. Nade mną klęczał Kise i ogólnie nawet mi się
to podobało. Oprócz tej miny. Od kiedy wygląda tak…strasznie? Trudno to
jakkolwiek nazwać. Jeszcze nożyczki Akashiego, trochę czerwonej farby i
spokojnie może zostać psychopatą, Uśmiechnąłem się na samą myśl.
- Ło, ło, spokojnie, złość piękności
szkodzi…-chichotałem jak głupi, nie zdając sobie sprawy z głupoty własnych
czynów. Rada na przyszłości: Nigdy nie wypominaj zmarszczków modelowi.
- Jesteś okropny!- Nim zdążyłem
cokolwiek zrobić, szarpnął za zapięcie moich spodni.- Miło ci?!
- Kise…zawsze wiedziałem, że jestem
gorący, ale twoja dzikość przyprawia mnie o dreszcz.
- Skurwysyn! –Niestety, swoimi
głupkowatymi uwagami spierdzieliłem wszystko.
Kise wstał, naburmuszony siadając na
kanapie. Faktycznie zachowywał się jak małe dziecko.
Usiadłem obok, na co tylko zgromił
mnie spojrzeniem czerwonych od płaczu oczu.
- Odejdź!
- Kise…no przepraszam.
- Masz mnie za puszczalskiego…- Jękną
cicho chowając twarz w dłoniach.
Może i jestem bezdusznym
chamem, a przynajmniej tak wszyscy mnie o tym informują, ale w tym momencie
poczułem ukucie żalu. Więc to o to chodziło. Nie wiedziałem, co myślał Kise i
powoli żałowałem tego, co wcześniej powiedziałem. Może na serio przegiąłem?
Rzucił się na mnie bym poczuł jego zażenowanie, a ja głupi pogrążyłem go
jeszcze bardziej niż mogłem.
- Kise…-Zacząłem cicho. Odwrócił głowę
w moim kierunku. Wyglądał tak…słodko? Jak boga kocham. Nie zauważyłem tego
wcześniej, ale było w nim coś uroczego. Złote oczy, delikatne kobiece rysy i
jasne włosy. Miał tez fajną dupę, ale odłożę to do cech dodatkowych.
- Przepraszam.- Objąłem go delikatnie
przytulając, o dziwo nie zamierzał się wyrywać.- Trochę mnie poniosło. Dobrze wiesz,
że czasami jestem niezbyt poważny. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale
dokuczałem ci, bo cię lubię. Nie miałem pojęcia, że mogę cię zranić.
- Aominecchi…?- Przetarł dłonią
zapłakane oczy także mnie obejmując.
- To, co, zgoda?
- Zgoda- Na jego twarzy znów zagościł
uśmiech. Odchylił się lekko i musnął mnie w policzek.- Tylko proszę cię...Nie
tłumacz się tak dramatycznie, to do ciebie nie pasuję.
Nie mam, co się nawet kłócić, prawdy
nie oszukam.
Już od samego początku wiedziałam, że będzie świetne. Aomine rozbija system xD
OdpowiedzUsuńŻYCIE JEST ZBYT KRÓTKIE, IDĘ CZYTAĆ YAOICE KAROLINY.
OTP SOŁ WERY MACZ
Tak jest... :3 Napastowana Kisia zawsze spoko xD
Usuń