poniedziałek, 22 grudnia 2014

Przeziębienie czy zboczenie? (Aomine x Kise)

Krótki one shot inspirowany naszymi obecnymi warunkami atmosferycznymi. Tak bardzo kochamy marznąć....




- Ale piździ…-Poprawiłem zawinięty na mej szyj szalik. Kierowałem się w stronę domu Kise, oczywiście nie z własnej woli…jakżeby inaczej. 
   Przecież jestem zbyt egoistyczny by donieść plany treningu choremu koledze, No chyba, że zmusi mnie do tego mój „opętany” kapitan.
- Nie wierze, że tak łatwo się dałem. No tak…ten dureń Kise wygrzewa dupę w domu, a ja muszę lecieć do niego w środku zimy. Życiowy fart, bo przecież jestem przykładną osobą…
   Poirytowany i doszczętnie zmarznięty oparłem się o drzwi oczekując łaskawego przyjęcia.
Nie to, że jestem nerwowy, po prostu złoszczę się trochę bardziej niż przewidziano to w standardach.
- Aominecchi?- Blond-dureń wyglądał gorzej niż zwykle. Stan jego włosów pozostawiał wiele do życzenia, podkrążone oczy straszyły z odległości, ubrany był w za duży t-shirt i bokserki. Chociaż całkiem mile się opinały. Wyplułem to natychmiast, zdając sobie sprawę z własnej, tępej głupoty.  
- Nie myśl sobie, że chodzę po mrozie z własnej woli.- Chciałem nieco zgasić jego entuzjazm, ale on jak głupi cieszył się ze wszystkiego. Serio…zazwyczaj nie prowadzi to do niczego zdrowego. Poza tym niech się nie przyzwyczaja, robię to po raz ostatni.
- Wejdź
   Drzwi się uchyliły. Wnętrze domu było imponujące, jak na modela z resztą przystało. Szmalu jak lodu, rodzice pracujący za granicą, nie ma się co dziwić. Dodajmy do tego jeszcze życie w pełni sukcesu, sławę, no i oczywiście ogrom fanek i wychodzi nam to, co wychodzi.
- Czuj się jak u siebie.
- Nie martw się…- Zrobiłem, co kazał, zwinnie rzuciłem się na kanapę, naprzeciw której wisiał telewizor, w dodatku bardzo pokaźnych rozmiarów.- Mógłby być większy.- Odparłem złośliwie wyczekując reakcji ze strony blondyna. Jednak on jak zwykle, tylko się roześmiał. Naprawdę, nikt zdrowy nie śmieję się ze złośliwej opinii na temat jego plazmy, ludzie!
- Pójdę zrobić coś ciepłego do picia- Odwrócił się w stronę kuchni.
   Zerknąłem z ukosa, napotykając jego nogi. Te bokserki naprawdę dobrze wyglądały. A z resztą Kise ogólnie był całkiem, całkiem, Ciekawe, jaki jest w łóżku. Mój zboczony tryb dawał się we znaki, no, ale co ja na to poradzę. Taki mój urok.
- Trzymaj- postawił przede mną kubek czekolady siadając obok. Coś szybko przylazł. Ciekawe jak szybko zeszłoby mu z czymś innym…- Co z tym treningiem?- Wyrwał mnie z przemyśleń o jego życiu seksualnym. Zapłaci mi za to.
- Twoje przynudzanie także mieści się w standardach.
-  Co?
- Nie ważne.- Upiłem łyk gorącej czekolady. Po chwili mój prężny umysł wpadł na zajebisty pomysł by podokuczać trochę koledze.- Kise?
- Tak?
- Wiesz, którą drogą dwoje ludzi najczęściej wymieniają się zarazkami?- Chichotałem cicho widząc jego zamyślony wyraz twarzy. 
   Skoro już tu jestem to, chociaż mogę się odrobinę zbawić, na przykład na nim.
- Przez ślinę?- Zagadnął cicho podciągając sobie kolana pod brodę.
- Brawo, rozpiera mnie duma. Zrób coś z tym faktem.- Dość szybko załapał, chyba jednak zbyt nisko go oceniałem. Myślałem, że zacznie nawijać coś o układzie oddechowym a tu taka niespodzianka.
- Niech zgadnę. Mówisz mi to, bo pod pretekstem „chce być chory” chcesz się ze mną lizać?
- Z skąd ci to do tego pustego łepka przyszło?- Mruknąłem pod nosem.
- Bardzo dobrze wiem ze jesteś leniwy, a chorobę chętnie wykorzystałbyś do małych wagarów. Poza tym widziałem jak patrzyłeś się na moją dupę zboczeńcu.- Próbował zachować powagę, ale rumieniec na jego twarzy mówił sam za siebie.
- Zastanawiałem się, jaki jesteś w łóżku. Bardzo pana przepraszam.- Odburknąłem lekko zdegustowany.- Poza tym chciałem się z ciebie ponabijać.
- Bezcześcisz mi wizerunek.- Zerknąłem na niego rozbawiony. Gdy się denerwował wyglądał jak dziecko, któremu odmówili lizaka. Uroczę, pedalskie, ale uroczę.
- Odniosę.- Wziął do ręki pusty kubek po czekoladzie, wstając pośpiesznie z kanapy. Chyba go zdenerwowałem, ale wcale mi to nie przeszkadzało, zamierzałem wywrzeć na nim jeszcze większą presję. Szarpnąłem za skrawek jego koszuli, po czym wylądował na moich kolanach. Mmm….Całkiem miło. 
- Co robisz?! Gazetki porno ci się skończyły?!
- Po mi one skoro mam kogoś zawodowego.- Może i trochę przesadzałem ale zdrowy rozsądek opuścił moją głowę w perfidny sposób.
- Jestem modelem a nie dziwką, tak tylko ci przypomnę!- Krzyczał próbując wyrwać się z uścisku.
- Zbadam twoje predyspozycję.- Zagadnąłem złośliwie przeczesując dłonią jego włosy.
- Lecz się…- Tego było za wiele, do mnie się nie pyskowało.
Chwyciłem go za tyłek łapiąc mordercze spojrzenie. Naprawdę go rozzłościłem. Przesunąłem dłonią po jego udzie, na co zareagował głębokim rumieńcem. Podobało mi się to, całkiem ładnie było mu z zakłopotaniem na twarzy. Bardzo podobał mi się uzyskany efekt, zbliżyłem swoje wargi do jego i pocałowałem, czego blondyn zupełnie się nie spodziewał.  
- Debil!- Pisnął, gdy oderwałem się od pocałunku.- Cholerny zbok…
- Ej…a moje uczucia?- Teatralnie przewróciłem oczami, kąpletnie nie przejmując się jego bólem dupy.
- Jesteś totalnym gnojem!
- He…?- Nim zdążyłem się zorientować leżałem przyciśnięty do podłogi. Nade mną klęczał Kise i ogólnie nawet mi się to podobało. Oprócz tej miny. Od kiedy wygląda tak…strasznie? Trudno to jakkolwiek nazwać. Jeszcze nożyczki Akashiego, trochę czerwonej farby i spokojnie może zostać psychopatą, Uśmiechnąłem się na samą myśl.
- Ło, ło, spokojnie, złość piękności szkodzi…-chichotałem jak głupi, nie zdając sobie sprawy z głupoty własnych czynów. Rada na przyszłości: Nigdy nie wypominaj zmarszczków modelowi.
- Jesteś okropny!- Nim zdążyłem cokolwiek zrobić, szarpnął za zapięcie moich spodni.- Miło ci?!
- Kise…zawsze wiedziałem, że jestem gorący, ale twoja dzikość przyprawia mnie o dreszcz.
- Skurwysyn! –Niestety, swoimi głupkowatymi uwagami spierdzieliłem wszystko.  
  Kise wstał, naburmuszony siadając na kanapie. Faktycznie zachowywał się jak małe dziecko.
  Usiadłem obok, na co tylko zgromił mnie spojrzeniem czerwonych od płaczu oczu.
- Odejdź!
- Kise…no przepraszam.
- Masz mnie za puszczalskiego…- Jękną cicho chowając twarz w dłoniach.
    Może i jestem bezdusznym chamem, a przynajmniej tak wszyscy mnie o tym informują, ale w tym momencie poczułem ukucie żalu. Więc to o to chodziło. Nie wiedziałem, co myślał Kise i powoli żałowałem tego, co wcześniej powiedziałem. Może na serio przegiąłem? Rzucił się na mnie bym poczuł jego zażenowanie, a ja głupi pogrążyłem go jeszcze bardziej niż mogłem.
- Kise…-Zacząłem cicho. Odwrócił głowę w moim kierunku. Wyglądał tak…słodko? Jak boga kocham. Nie zauważyłem tego wcześniej, ale było w nim coś uroczego. Złote oczy, delikatne kobiece rysy i jasne włosy. Miał tez fajną dupę, ale odłożę to do cech dodatkowych.
- Przepraszam.- Objąłem go delikatnie przytulając, o dziwo nie zamierzał się wyrywać.- Trochę mnie poniosło. Dobrze wiesz, że czasami jestem niezbyt poważny. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale dokuczałem ci, bo cię lubię. Nie miałem pojęcia, że mogę cię zranić.  
- Aominecchi…?- Przetarł dłonią zapłakane oczy także mnie obejmując.
- To, co, zgoda?
- Zgoda- Na jego twarzy znów zagościł uśmiech. Odchylił się lekko i musnął mnie w policzek.- Tylko proszę cię...Nie tłumacz się tak dramatycznie, to do ciebie nie pasuję.
  Nie mam, co się nawet kłócić, prawdy nie oszukam.





2 komentarze:

  1. Już od samego początku wiedziałam, że będzie świetne. Aomine rozbija system xD
    ŻYCIE JEST ZBYT KRÓTKIE, IDĘ CZYTAĆ YAOICE KAROLINY.
    OTP SOŁ WERY MACZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest... :3 Napastowana Kisia zawsze spoko xD

      Usuń