- Zbliża się godzina dwunasta, chyba powinienem się już
zbierać.
Umówiliśmy się z Haru, że przyjdę do niego w piątek.
Zapewne dzień, jak co dzień, spotkanie jak spotkanie. Zawszę trochę
rozmawialiśmy, o treningach, o naszej drużynie. W końcu Haru rzadko mówił mi, o
swoich problemach osobistych. Nigdy też go o to nie prosiłem, tłumacząc się
przed samym sobą, że jak będzie chciał, to sam mi powie, jeżeli takowe ma.
Tym razem lekko się zasiedziałem, co się dziwić…
Gra na
playstation zawszę sprawiała nam trochę radości ,a co za tym idzie, traciliśmy
poczucie czasu.
- Jesteś pewny, że chcesz wracać w środku nocy?- Posłał mi pytające spojrzenie. Oczywiście, że nie chciałem, wolałbym zostać tu z nim, ale zdecydowałem, że nie będę mu tego mówił.
- Jesteś pewny, że chcesz wracać w środku nocy?- Posłał mi pytające spojrzenie. Oczywiście, że nie chciałem, wolałbym zostać tu z nim, ale zdecydowałem, że nie będę mu tego mówił.
- Tak, rodzice na pewno się martwią, poza tym nie wziąłem
telefonu. Spotykamy się jutro na treningu.- Ubrałem się w wiszącą nieopodal
kurtkę, w końcu na zewnątrz nie było najcieplej.
Wychodząc posłałem jeden z
tych szczerych uśmiechów, którymi raczyłem go darzyć przy najbliższej stosowności.
Następnego dnia lekko pożałowałem swojej decyzji, w końcu i
tak podszedłbym do niego z samego rana. Przez własne rozkojarzenie zapomniałem
o codziennej rutynie. Ostatnio zdarza mi się za dużo myśleć i zbyt wiele
zapominać.
- Wyglądasz na zmęczonego.- Nawet Nagisa zwrócił mi dziś
uwagę.
Nie czułem się zbyt dobrze i zapewne zbyt dobrze nie wyglądałem.
Dzień w
szkole ciągnął się strasznie, lekcję stały się na tyle nudne, że niechcący
zdarzało mi się przysypiać. Przerwy za to były niemiłosiernie krótkie, co tylko
pogłębiło moje zdołowanie.
- Makoto?- Gou uważnie mi się przyglądała. Widziałem nawet
jak szeptała coś miedzy Nagisą, ale zbytnio mnie to nie wzruszało.- Dobrze się
czujesz? Dziś po szkole mamy trening, jeżeli źle się czujesz możesz sobie odpuścić.
- Nie, nie trzeba. To dobrze się składa, bo jestem dziś z
lekka osowiały…przyda mi się trochę ruchu.- Uśmiechnąłem się lekko dając jej do
zrozumienia, że wszystko w porządku i nie ma się czym przejmować. Co miałem jej
powiedzieć? Ciągnie mnie do przyjaciela i mam doła? Nie, to by było głupie, w końcu sam
przed sobą czułem się z tym dziwnie.
Po lekcjach zdecydowałem się na spacer w kierunku pływalni. Wyjąłem z kieszeni MP3, rozkoszując się ulubionym utworem. Powiedzieć mu czy nie? Jedno i drugie ciągnie za sobą odpowiedzialność.
Jak mu powiem, może się ode mnie odsunąć, jednak, gdy zachowam to dla siebie to mój nastrój wcale się nie poprawi, wręcz przeciwnie. Czuję się z tym źle, a będę czuł jeszcze gorzej. Westchnąłem ciężko wchodząc do budynku.
Po lekcjach zdecydowałem się na spacer w kierunku pływalni. Wyjąłem z kieszeni MP3, rozkoszując się ulubionym utworem. Powiedzieć mu czy nie? Jedno i drugie ciągnie za sobą odpowiedzialność.
Jak mu powiem, może się ode mnie odsunąć, jednak, gdy zachowam to dla siebie to mój nastrój wcale się nie poprawi, wręcz przeciwnie. Czuję się z tym źle, a będę czuł jeszcze gorzej. Westchnąłem ciężko wchodząc do budynku.
Najwyraźniej byłem nieco wcześniej, próbowałem dopatrzyć się
chociażby jednej znajomej twarzy, lecz nic z tego.
Wziąłem swoje rzeczy kierując się w stronę szatni.
- Może pływanie poprawi mi nastrój.- Powiedziałem sam do
siebie, zakładając na głowę czepek.
Ciepła woda nieco mnie uspokoiła, dostatecznie bym zapomniał
o większości problemów. Niestety ten największy wciąż siedział w mojej głowie.
- Haru, co ja mam ci powiedzieć…
- Co chcesz.
Odwróciłem się gwałtownie. Przyjaciel był niedaleko mnie, a
ja nawet go nie spostrzegłem.
W oka mgnieniu zrobiło mi się nieswojo.
- Od jak dawna tam jesteś?- Zapytałem nieco zaskoczony.
- Od jakiegoś czasu. Zastanawiałem się, kiedy mnie zauważysz.
Słyszałem od Nagisy że jesteś dziś nie swoi. Jak dla mnie już od dawna coś się
z tobą dzieję.- Wbił we mnie swoje niebieskie oczy całkowicie zbijając mnie z
tropu. Ech….Nie powiem mu choćbym chciał.
- Po prostu ostatnio kłócę się z rodzicami.-Musiałem mu coś
powiedzieć by nie drążyć tematu. Słysząc
to nie nalegał ode mnie dalszych wyjaśnień. Na całe szczęście.
Spędziliśmy na basenie kilka godzin, jak się okazało trening został odwołany, a
Gou nie mogła się z nami skontaktować. Nic dziwnego. Haru zwykle nie nosi ze
sobą telefonu, a ja jak na złość zapomniałem go ze sobą.
- Te kłótnie... Makoto kłamiesz.
Byliśmy w szatni, była niemal całkowici pusta zważywszy na
późną porę. Zamknąłem szafkę wyjmując z niej ciuchy na przebranie. Mimo
wszystko czułem napiętą atmosferę.
- Ech…-westchnąłem ciężko zdając sobie sprawę ze swojej przegranej
pozycji.
Nie pozostało mi nic innego jak zaryzykować.
Podszedłem do
Haru kładąc dłonie na jego biodrach.
- Makoto..?- Spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
Przyciągnąłem go do siebie, delikatnie, nieco zmieszany
oparł dłonie na moich ramionach.
- Chciałem ci powiedzieć, ale nie miałem odwagi…- pochyliłem
się delikatnie muskając jego wargi.
Ku mojemu szczęściu nie protestował. Nie
wiedziałem jednak czy nie przesadzam, w końcu mogłem robić coś wbrew jego woli.
Ta myśl opuściła mnie tak szybko jak do mnie doszła. Poczułem jego splecione
dłonie na mej szyj. Zerknąłem nieco zaskoczony, a na mojej twarzy pojawił się
lekki rumieniec.
Objąłem go w pasie, przysunąłem się nieco całując go śmielej
niż poprzednio, w zupełności się tego nie spodziewając.
Haru uchylił lekko usta dając do zrozumienia, co mam zrobić.
Wbiłem się, splatając swój język z jego, na co wplótł palce w moje włosy.
Odwzajemnił pocałunek nieco natarczywiej, sprawiając, że po chwili brakowało mi
powietrza. Gdy się oderwaliśmy, zlizałem pozostałości śliny na jego podbródku.
Zarumienił się na mój gest.
W dodatku bardzo mi się to spodobało.
Przesunąłem usta na jego obojczyk, wzdłuż szyj i
poszczególne partie klatki piersiowej, na co jęknął.
- Nie tutaj…-szepnął mi cicho do ucha.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że szatnia nie jest
dobrym pomysłem. Wypuściłem go z objęć, jeszcze raz obdarowując pocałunkiem.
Gdy wychodziliśmy, mój nastrój znacznie się poprawił. Może nie powinienem był podchodzić
do tego z takim nastawieniem
Jeszcze raz spojrzałem w lazurowe oczy, trzymające się mojego boku i zdałem sobie sprawę ze swojego szczęścia, na które odważyłem się zaryzykować dopiero po kilku latach.