Na początek pragnę powiedzieć, że kosztowało mnie to wysiłek i poświęcenie...
*Płaczę z Kise i Himuro w kącie jedząc czekoladę... ~Spokojnie chłopcy, naprawię to..~*
Ale dałam radę, więc w geście pocieszenia proszę o komentarz ;__________:
Chociaż tyle od życia żądam.
Mój problem z tym pairingiem polega na tym, że ja nie wyobrażam sobie łączyć Aomine i Kise z nikim innym poza sobą nawzajem...
ALE TO NIE OZNACZA, ŻE TEGO NIE NAPISZĘ.
Także, zamówienia przyjmę jak najbardziej, ale sobie troszkę pojęczę i popłaczę podczas pisania.... Jakoś się trzeba wyładować xD
To zapraszam, na tą jakżeby wciągającą lekturę :3
*Podaje Kise chusteczkę*
Dochodziła godzina 11.00. Obecnie trwał środek tygodnia, a
co za tym idzie szkoła.
Pilny jak dotąd uczeń, Kagami Taiga, jakby nazbyt zajęty
wypatrywaniem przez okno wszystkiego, co tylko nie ma związku z tym, co robi na
lekcji, pomrukiwał co jakiś czas przeciągle, bądź przekręcał się na drugi bok
ławki.
Nie to, że się nie wyspał, spędzając większość czasu na boisku, tym samym całkowicie ignorując potrzebę snu. Ani nawet nie to, że stres przed nadchodzącym meczem obłąkał go do tego stopnia, że nie jest w stanie porządnie się wyspać.
Nie to, że się nie wyspał, spędzając większość czasu na boisku, tym samym całkowicie ignorując potrzebę snu. Ani nawet nie to, że stres przed nadchodzącym meczem obłąkał go do tego stopnia, że nie jest w stanie porządnie się wyspać.
Czuł, że jego myśli odlatują niekoniecznie tam gdzie potrzeba.
W kierunku pewnego zapyziałego osobnika, którym był Aomine Daiki.
Może uznałby się za głupiego, darząc go tak wielką uwagą,
jednak jak na złość jego postać wciąż tkwiła mu głowie, odtrącając wszystko, co
nie było z nim choć odrobinę powiązane.
Czy było w tym coś nadzwyczajnego? W pewnym sensie tak, w
końcu myślenie o kimś w równie wysokim stopniu, do czegoś zobowiązuje, albo
podchodzi pod obsesje, a tego z kolei się obawiał.
Gdyby nawet zdobył się na odwagę, aby wyznać mu to, co czuję, nie miał pewności czy Aomine dobrze to przyjmie. Albo czy w ogóle będzie miał odwagę mu to wyznać. Chociaż jeśli tego nie zrobi, prędzej czy później zostanie pożarty przez własne myśli i skryte pragnienia, a to byłoby chyba gorszę.
Gdyby nawet zdobył się na odwagę, aby wyznać mu to, co czuję, nie miał pewności czy Aomine dobrze to przyjmie. Albo czy w ogóle będzie miał odwagę mu to wyznać. Chociaż jeśli tego nie zrobi, prędzej czy później zostanie pożarty przez własne myśli i skryte pragnienia, a to byłoby chyba gorszę.
- Kagami Taiga.- Z przemyśleń wyrwał go gwałtowny głos
nauczyciela, doprawiony znaczącym kopnięciem w krzesło. Zapewne przez Kuroko,
który co jakiś czas czuł się odpowiedzialny za wybudzanie go z odrętwienia. Oczywiście,
jeśli sam nie przysypiał.
- T-tak...?- Z niemal nieprzytomnym spojrzeniem rozejrzał się
po klasie, zdając sobie sprawę, że nie jest tym jedynym nic nierobiącym.
- Zadałem Ci pytanie, zatem oczekuje odpowiedzi. Chyba, że coś,
o czym tak zacięcie myślisz od początku tygodnia, odpowie za ciebie.- Profesor
poprawił z oburzeniem okulary, wielce urażony, choć pogodzony z faktem, że
otrzymanie odpowiedzi od rozkojarzonego ucznia jest niemal niewykonalne.
Wątpię czy obiekt mojej zamuły byłby w stanie odpowiedzieć…-
Pomyślał Kagami wracając do prowadzenia jakoby aktywnego trybu życia. Jego brak
pomysłu był w tej chwili największym problemem. Nie wiedział, co zrobić, lecz
chyba znalazłby się ktoś, kto być może byłby w stanie mu pomóc.
Nim ktoś zdążył zauważyć, zadzwonił dzwonek ogłaszając
spracowanym uczniom przerwę.
- Chciałeś się spotkać Kagami-kun.- Drobny niebieskooki
chłopak niezauważalnie przemknął korytarzem napotykając zniecierpliwione
spojrzenie.
- Sprawa jest dość poważna…- Burknął po chwili drapiąc się po
karku.- Chodźmy na zewnątrz.- Szum i harmider spowodowany dość obfitym ruchem
na korytarzu, nie był w stanie przeszkodzić mu w zasięgnięciu życiowej rady. W
końcu Kuroko powinien to i owo wiedzieć..
Dwójka przyjaciół po chwili znalazła się w zacisznym miejscu
na zewnątrz budynku, poza zasięgiem ciekawskich uszu.
- Chodzi o to, że…- Cisza jak między nimi nastała, została
przerwana przez przyciszony ton głosu czerwonowłosego. Czuł się głupio, bardzo
głupio. Bał się powiedzieć o tym Kuroko, a co dopiero Aomine.
- Z mostu.- Niebieskie tęczówki niemal wypalały w nim dziurę,
słysząc niezdarnie wypowiadane słowa i widoczne zawstydzenie.
- Bo zakochałem się w Aomine! Zadowolony?!
- Wniebowzięty.- Rzekł z kamienną twarzą, wypatrując
złośliwie rumieniec na policzkach kolegi.
- Wiesz Kuroko, z ciebie to menda jak ich mało…
- Nie zaprzeczę.
- Chodzenie z Akashim powoli zaczyna ci się udzielać…-
Wywrócił z przekąsem oczami.- To jak? Gdzie trzymacie zwłoki? Szafa,
zamrażalnik?
- Akashi prosił, aby zakopywać w ogródku, bo później nie może
doprać dywanu.- Kącik ust Kuroko, uniósł się nieznacznie.
- A tak na poważnie…- Kagami załamał nieznacznie ręce.- Co ja
mam zrobić? Przyjść do jego domu, stanąć pod oknem i wyrecytować Szekspira? Nie
rozśmieszaj mnie Kuroko..
- Wybacz, ale ja tego nie zaproponowałem.
- Bo ty to się tak przydajesz… Pomógłbyś przyjacielowi…- Rezygnacja
i załamanie powoli zaczęły dawać mu się we znaki. Kuroko albo uważał, że
żartuje, albo po prostu postanowił przybrać wcielenie małej mendy i udać, że
nie ma o niczym pojęcia. Ale on chodzi z Akashim do cholery! Powinien mieć
jakąś nieograniczoną wiedzę, a w tym momencie po prostu leci se w kulki.
- Kagami-kun. Mam pomysł.
- No słucham cię,.. Słucham…
- Nie jestem w stanie ci pomóc, ale znam kogoś, kto zrobi to
z przyjemnością.
- No to się cieszę. Więc rób, co należy..
- Okey- Kuroko sięgnął po telefon przeszukując książkę
telefoniczną.- Już dzwonie po Momoi.
- Co zrobisz?!- W ułamku sekundy komórka zmieniła
właściciela, omal nie lądując na ziemi.
- Przecież mówiłem…
- Nie prosiłem cię o podejmowanie tak radykalnych kroków!
- Więc, co planujesz?- Zdecydowanie zaciekawiony ton głosu
zawodnika widmo powoli doprowadzał koszykarza do szału.
- Jeszcze nie wiem.
- Jeśli nie masz odwagi mu tego powiedzieć, zawsze możesz
napisać list.- Tetsuya mruknął porozumiewawczo.- Musze się zbierać Kagami-kun.
Mam coś do załatwienia. Życzę powodzenia.
-Tsaa…dzięki…- Odburknął w podzięce, idąc w kierunku wyjścia.
List? Nie głupie, w końcu zawszę lepsze to, niż zawracanie
sobie głowy niepotrzebnym monologiem, i zawszę jest to mniejsza szansa na
zrobienie z siebie debila w oczach Aomine. Pozostaje tylko jeden szczegół. Jak
ten list napisać…?
- Niech cię szlak
jasny trafi Kuroko…- Kagami warknął stojąc odrętwiały pod pokojem trenera w
szkole Akashiego. Z tego co wiedział, ta mała menda zostaje tu po zajęciach,
aby powypełniać papiery, dlatego też postanowił pofatygować się aż tutaj. Miał
tylko nadzieję, że go zastanie, w końcu sam raczej tego listu nie napisze, a
Kuroko zdawał się być zbyt zajęty by poświęcić mu odrobinę czasu.
Pełny wątpliwości zapukał w drzwi, powoli odchylając klamkę
do dołu.
Widok, jaki zastał w środku niespecjalnie go ździwił.
Kapitan siedział przy biurku ubrany w zwykłą szarą koszulę i luźny krawat.
Widząc swojego gościa na chwilę zaprzestał pisania po stercie arkuszy.
- Kogo my tu mamy… Kagami, co Cię do mnie sprowadza? Mimo iż
jestem w stanie przewidzieć wiele, w zupełności nie dotyczy to twojej wizyty u
mnie.- Odparł spokojnie, opierając się o krzesło, a jego oczy wciąż zwrócone
były na zdezorientowanego chłopaka.
- Chciałbym Cię o coś prosić.- Niemal wyszeptał, widząc jak
kąciki ust rozmówcy wykrzywiają się w delikatnym uśmieszku.
- Prośba? Ojej, czuję się zaszczycony, że jesteś aż tak
zdesperowany. No wiec?
- Pomóż mi napisać list.
- List? Myślałem, że uczą tego w podstawówce. Ach te życiowe
pomyłki…
- Nie o to chodzi! Miłosny! List miłosny…
- Ooo…a to już co innego.- Na jego usta niepostrzeżenie wdarł
się nieco szerszy uśmiech, a w oczach zabłysło coś na wzór iskierek.- Słucham
zatem… Do kogo?
- Do Aomine, ale to nie powinno cię jakoś specjalnie
interesować.- Warknął cicho, po tym jak lekki chichot kapitana zaczął rzucać
się w oczy. W ogóle to, od kiedy jemu tak wesoło…?
- Pomogę ci.- Uśmiechnął się znacznie szerzej niż ustawa
przewiduje i sięgnął po białą kartkę, wraz z ozdobnym długopisem, po czym podał
czerwonemu do granic możliwości rozmówcy.- Ja będę ci dyktował a ty pisz.
- Ja-Jasne…
- Ja-Jasne…
Kagami sięgnął po podarunek wprawiając w ruch długopis,
Akashi zaś pełen tajemniczego entuzjazmu zaczął przemieszczać się po pokoju
nieco tanecznym krokiem.
Odchrząknął cicho powoli dyktując.
- Drogi Aomine, to ja twój kochanek… Ty, jako mój wybranek bądźże
spleciony uczuciem, mym, niczym wiosenny wianek…- Uśmiech na twarzy Akashiego
został zastąpiony czymś na rodzaj teatralnej mimiki. Z płynnością przechadzał
się po pokoju jakby recytując to, co właśnie dyktował i z uczuciem
gestykulując, między piruetami.- Ma miłość jest wielka…Niczym twa udręka…
Bądźże związany w sidła mej miłości, co serce twe w mej duszy ugości… Ja, jako
twój kochanek, będę twym wybawcą w każdy poranek…
- Plis…skończ!
- Zepsułeś mi koncepcję…
- Jakbym chciał to tak napisać, to równie dobrze mógłbym po
Szekspira sięgnąć.
- Czuję się doceniony.- Ukłonił się teatralnie wracając na
swoje miejsce za blatem biurka.
- Wybacz, ale podziękuje za twą niezastąpioną pomoc.-
Podźwignął się z fotela mocno poirytowany, idąc w kierunku drzwi. Być może
znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie mu pomóc, nie robiąc przy tym cyrku na
kółkach. Chociaż mógł się tego spodziewać.
- Midorima! Musisz mi pomóc.- A oto i ostatnia deska ratunku.
Ku radości, wychodząc ze szkoły Kagami spotkał go na ulicy,
co uznał ze przebłysk szczęścia. Chyba po raz pierwszy tak się cieszył na jego
widok.
- Kagami baka? Od kiedy prosisz mnie o pomoc? Wybacz, ale nie
mam czasu…
- Ale to ważne…!
- Też mam coś ważnego do zrobienia.- Prychnął poprawiając
okulary.- Może kiedy indziej, tym czasem nie zawracaj mi dziś głowy, jeśli możesz.
- Tsa…jasne...- Odburknął tylko, widząc jak zielonowłosy
zmierza w swoją stronę, pozostawiając go całkowicie samego i zdezorientowanego.
Może faktycznie powinien napisać to, co dyktował mu Akashi… Życie było by wtedy
prostsze, choć spędziłby je, jako pośmiewisko tygodnia na łasce małego diabła.
- Nie! Aż tak zdesperowany nie jestem!- Krzyknął robiąc
efektywnego faceplama, tym samym przyciągając zaciekawione spojrzenia
przechodniów. Jakoś za specjalnie się tym nie przejął, w końcu zdążył zrobić z
siebie dziś już wystarczającego klauna.- Gorzej być nie może…
- Kagami…
Chłopak odwrócił się, napotykając nikogo innego jak Momoi.
Nie wiedział jak długo stała tuż za jego plecami, lecz w tym momencie nawet się
cieszył, co było nieco szokujące.
- Co ty tu robisz?
- Kuroko mi powiedział…- Odparła nieco przyciszonym głosem,
zgryzając dolną wargę.
- Zabije mendę przy najbliższej okazji…
- Wiesz Kagami, myślę, że powinieneś mu to po prostu
powiedzieć. Aomine może jest, jaki jest, ale myślę też, że cię wysłucha…
- Coś w to wątpię- Podrapał się zrezygnowany po karku
wracając myślami do Aomine.
- Uwierz mi, w końcu jakby nie patrzyć znam go od dziecka.-
Uśmiechnęła się lekko dając do zrozumienia, że warto spróbować i tym samym
nadając całej tej beznadziejnej sytuacji światełko nadziei, które było czymś
więcej niż tylko nikłą niespełnioną szansą. To, czego bał się na początku zaczynało
nabierać kolorów, a strach powoli ustępował zupełnie innemu uczuciu, którym z
całej siły chciał się podzielić z nikim innym jak z Aomine.- Dasz radę.
- Dziękuję, życz mi powodzenia.- Może zwariował, a może nie,
ale nie przekona się póki nie spróbuje. W dodatku nic innego mu nie pozostało.
Następne godziny mijały w czymś na rodzaj strachu i
podekscytowania. Obłok wątpliwości zataczał w jego głowię wielkie koło,
ujawniając coraz większe zniecierpliwienie. Jeszcze trochę i wyzna mu, co tak naprawdę
czuję. Może popełni błąd, ale nie będzie w stanie stwierdzić czy tak się stało,
jeśli tego nie zrobi. Najwyżej będzie miała życiową nauczkę.
Wchodził właśnie na dach budynku, gdzie w najlepsze leżał
jego obiekt westchnień.
- Ech.. Raz kozie śmierć.- Skierował się w jego kierunku
wolnym krokiem, przeciążony przez wątpliwości, a mimo tego nieugięty. Napotkał
wzrokiem chłopaka, leżącego w najlepsze na dachu budynku i po raz kolejny
poczuł ukucie wątpliwości.
- Aomine, chciałem z tobą pogadać…- Z bijącym sercem patrzył jak
niebiesko włosy chłopak wstał bez słowa i skierował się w jego kierunku.
Serce Kagamiego znacznie przyśpieszyło, a obraz jakby
zawirował na myśl o tym, czego musi się podjąć. Może nie powinien słuchać
Momoi, może powinien zostawić sprawę, może powinien wysłać ten pieprzony list i
liczyć na cud…, ale w tym momencie nie miał wyjścia. Musiał zebrać się na
odwagę i zrobić to, czego nie chciał. Zaryzykować…
- Chciałem ci powiedzieć, że…
Nie zdążył dokończyć,
ponieważ jego serce na moment stanęło, a myśli zaczęły kotłować się w rozmyte
obrazy.
Nieoczekiwanie niemal krzyknął ze zdumienia, gdy poczuł na
swoich ustach wargi chłopaka i jego ręce, które w tym momencie obejmowały jego
twarz. Skąd wiedział? Jak to możliwe? Przysiągłby, że cała ta sytuacja nie
miała prawa dziać się realnie, jednak fakty były niezaprzeczalne. Wilgotne usta,
które przyprawiały go o lekkie mrowienie, zawtórowały wraz z falą gorąca, jako
dowód na to, co się działo.
Aomine wycofał się powoli, stykając czoło Kagamiego wraz z
jego własnym.
- Ale…- Ponownie czerwony do granic możliwości zawodnik
Seirin, nie był w stanie wydusić nic więcej..
- Podziękuj Kuroko…- Aomine uśmiechnął się lekko, w duszy
prosząc żeby Kuroko zdążył się dobrze ukryć… Przynajmniej na jakiś czas.
No nieźle... Kuroko, ty szczwana mendo :v
OdpowiedzUsuńWitajo, ja tu nowa jestem i mam nadzieję, że jeszcze tu zawitam ^^
Boru, uwielbiam paring AoKaga *o*
Co do rozdziału to bardzo przyjemnie mi się go czytało, chociaż czasami nie nadążałam za Kagamim. Z początku nie chciał pomocy od Momoi, a tu nagle - bum! - i dziękuje jej za pomoc xD
Ale tak czy inaczej mi się podobało, końcówka świetna :D Czyżby Kuroko podglądał naszych chłopców? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Byłoby ciekawie :v
Podsumowując - było kilka błędów, ale nawet najlepszym się zdarzają. Rozdział super :D
No i tak korzystając z okazji - zareklamuję się ^^ stars-are-only-visible-in-darkness.blogspot.com
Zapraszajo :D
*Wstawiam ten kom 3 raz bo internet nie współpracuje...*
OdpowiedzUsuńKagami to zmienny chłopak jest, życie nie dało mu wyboru i w ostateczności nic mu nie zostało
jak cieszyć się z oferowanej pomocy :3
Kuroko to zawsze taki cichy... Ale tak naprawdę to szczwana menda, jak ujęłaś... hyhy
A wgl to wpadłam do Cb...
Powiem Ci tylko tyle, że byłam u Cb już jakieś....hmmm 5 razy w tym tygodniu
Czytałam to i owo...
Ale, że jestem leniem, to nie skomentowałam ;____;
(Znaczy się przekładałam z dnia na dzień i w końcu zapomniałam xD)
Idę naprawić swój błąd...
Miło się czytało 😉 chetnie przeczytałabym co bylo dalej hah. Lecę czytać dalej Twojego bloga😎 życzę weny
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa ;)
UsuńMam nadzieję, że moje notki mile Cię zaskoczą :D
Weny nigdy za wiele, arigatoo :3