Witam :v Czy ktoś tu jeszcze o mnie pamięta?
A tak na serio to zdaję sobie sprawę, jak bardzo długo mnie nie było (bo pół roku to serio kawał czasu ;-; ). Dlaczego tak się stało? Już tłumaczę.Dwoma powodami mojej nieobecności był brak urządzenia na którym mogę pisać (a telefon odpada, to jest już strasznie niewygodne ;-; ) oraz oczywisty brak w wenie.
Ale już wracam. Może aktywność nie będzie jeszcze aż tak duża, ale postaram się jednak coraz więcej uczestniczyć w życiu tego bloga.
A tak na przywitanie mam dla Was takie luźne opowiadanko, które napisałam już jakiś czas temu.
No więc miłej lekturki! :D
Pieczenie
ciasta to dość
trudne zadanie dla osoby, która nigdy tego nie robiła. Szczególnie,
jeżeli ma ono być dla osoby, którą się kocha.
Kuchnia, w której Kise przyrządzał deser wyglądała jak po przejściu tornada. Mąka rozsypana była po blatach oraz szafkach. Czekolada wypływała z niewielkiego garnka, brudząc przy tym kuchenkę oraz kawałek podłogi, a mleko rozlane po zlewie dodawało temu widokowi jeszcze więcej nędzy i rozpaczy. Blondyn nie przejmował się tym jakże okazałym brudem. Chciał jak najszybciej skończyć swoje drobne dzieło jeszcze przed powrotem Aomine.
W końcu to miała być niespodzianka.
-Dodać 2 żółtka, po czym ubić... Dosypać cukier... Dokładnie wymieszać... - co chwilę powtarzał czynności do wykonania. Pomagało mu to się skupić- dosypać kakao... ponownie wymieszać...
Cały czas zerkał w stronę zegara wiszącego nad drzwiami. Miał nie dużo czasu. Za jakieś 20 minut Daiki kończy pracę.
-Cholera! Ciasto nie zdąży się upiec!- Kise coraz bardziej zaczął się denerwować, co nie wpłynęło dobrze na jakość jego pracy. Pomieszczenie ponownie zostało udekorowane, ale tym razem przy pomocy cukru, proszku do pieczenia oraz połamanych na milion kawałków skorupek jajek.
Gdy wszystko było już gotowe, Ryouta błyskawicznym ruchem wstawił ciasto do piekarnika. Po raz ostatni spojrzał na zegar. Za pięć minut Aomine kończy pracę. Kise westchnął. Zdążył.
Musi jeszcze tylko posprzątać...
Nagle po całym mieszkaniu roznióśł się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Kise natychmiastowo zrobiło się słabo. Przecież nie mieli mieć dzisiaj gości, a niemożliwym jest, aby obiekt jego westchnień wrócił tak wcześnie do domu, skoro powinien jeszcze pracować. A może wypuścili go wcześniej?
Zaczął panikować.
Jeśli to faktycznie jest Aomine to nici z niespodzianki! Już nawet nie obchodził go bałagan zostawiony w pokoju, liczyło się tylko ciasto. Niepewnym krokiem ruszył w stronę wyjścia. Przecież nie będzie kazał czekać tej osobie całą wieczność. Westchnął po raz kolejny i z nieustępującym niepokojem otworzył drzwi.
Jednak za nimi nikogo nie było.
Ryouta był już zdezorientowany. Jednocześnie poczuł natychmiastową ulgę oraz kolejną falę strachu. Daiki gustuje w robieniu takich kawałów. Co, jeśli to on dzwonił?
Stał przy drzwiach przez dłuższą chwilę. Tak dla pewności.
Jednak w momencie, kiedy uświadomił sobie ile czasu stracił, natychmiastowo zerwał się z miejsca i poleciał do miejsca wcześniejszej zbrodni. Czyli po prostu ich kuchni.
Zaczął energicznie biegać po mieszkaniu w poszukiwaniu środków czystości oraz jakieś miotełki. Przeszukał niemal każde pomieszczenie, a znalazł tylko i wyłącznie kończący się płyn do mycia szyb oraz małą, brudną ścierkę.
"Lepsze to, niż nic" skomentował w myślach, po czym z niewyobrażalną szybkością rzucił się w wir sprzątania. Dosyć szybko pozbył się zaschniętej już czekolady z podłogi i paru skorupek wraz z jego odłamkami. Co chwilę zaglądał przez okienko piekarnika, wypatrując, czy jego prezent zaczyna coś rosnąć.
Za każdym razem odchodził zawiedziony.
-Kuchenka umyta, szafki się świecą, śmieci w koszu..- zaczął wymieniać obiekty, które wcześniej czyścił. Przy okazji dokładnie je analizował czy na pewno nie zostały na nich żadnych resztek brudu- Tak! Wszystko przygotowane!
Kise z dumnym wyrazem twarzy, wytarł swojego czoło z paru kropelek potu. Po chwili rzucił swoim pobrudzonym od tłuszczu fartuchem, przypadkowo trafiając do brudnego od czekolady garnka w zlewie. A kto by się martwił? I tak brudne.
Ryouta zadowolony ze swojej pracy po raz ostatni spojrzał na urządzenie ze wskazówkami. Tak jak się domyślał, Aomine skończył pracę ponad piętnaście minut temu, czyli za chwilę powinien być.
Z opanowaniem ruszył w stronę łazienki.
Po wejściu od razu skierował wzrok na swoje odbicie. Zauważył, że na włosach pozostała mu niewielka ilość mąki. Stał tak przez chwilę zastanawiając się, jak to zrobił.
Po chwili zastanowień podłożył głowę pod kran, z lecącą już wodą. Wiedział, że Aomine na jego widok od razu zacząłby się dusić. Wolał jednak nie kusić losu.
Użył niewielkiej ilości szamponu, tylko po to, aby miały jednak ten swój delikatny zapach.
Po szybkim myciu z szafki znajdującej się obok wyciągnął małą, praktyczną suszarkę, która po mniej niż dwóch minutach całkowicie wysuszyła jego włosy.
Zwinnym ruchem ubrał przygotowane wcześniej ubrania, a były to zwykłe, czarne spodnie oraz biała koszula.
Udał się w stronę salonu, po drodze zachodząc do kuchni. Ku jego radości, ciasto jednak urosło.
Siedząc na kanapie sięgnął po podłużnego, czarnego pilota.
-Nic nie ma..- mruknął, przelatując wszystkie kanały możliwe kanały. Nie znalazł nic, co przykułoby jego uwagę.
Po czasie sobie jednak darował. Odłożył pilot na miejsce, stwierdzając, że poczeka na swojego partnera w ciszy.
Czas mijał i mijał, a Aomine dalej nie było.
Kise zazwyczaj w takiej sytuacji już dawno siał by panikę dzwoniąc po całym mieście. Ale nie dziś. Domyślał się, że będzie spóźniony. Prawdopodobnie jego koledzy również zrobili mu małą niespodziankę...
Blondyn znudzony już tym czekaniem poczuł, jak robi się senny.
-Dopóki nie przyjdzie...- wygodnie ułożył się i od razu oddał się snu.
Na jego nieszczęście zapomniał o cieście, które za niedługo miało być gotowe...
-Kise! Kise!- obudził go wrzask dobiegający z drugiego końca mieszkania. Głos wydawał się być aż nad to znajomy.
-Aominecchi..?- szybko zerwał się z kanapy (jeszcze lekko zaspany) i pobiegł w stronę krzyku, dochodzącego z kuchni.
"Czyżby to był krzyk zwiastujący niezwykłą radość spowodowaną niespodzianką?"- pomyślał, jednak ta nadzieja zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Całe pomieszczenie było zapełnione dymem. Ryouta od razu skojarzył fakty, domyślając się, że to przez zapomniane, pieczące się ciasto. Przy piekarniku zauważył Aomine.
-Kise, otwieraj te okna!- zrobił, jak mu kazano.
Gdy widoczność w pomieszczeniu nie była już ograniczona i dało się normalnie oddychać, Aomine z wściekłością malującej się na twarzy podszedł do swojego chłopaka.
-Możesz mi to jakoś wyjaśnić?- ciemnoskóry chłopak nadal trwał przy swoim wyrazie twarzy, krzyżując przy tym swoje ręce na piersi. Zabawne, wyglądał teraz jak wkurzony Akashi.
-Aominecchi.. Bo ja.. Chciałem ciasto zrobić..
-Widzę- wskazał ręką na niedoszłą, całkowicie spaloną jeszcze do niedawną słodkość- Prawie mieszkanie spaliłeś!
-Przepraszam, to miała być niespodzianka...- blondynowi zrobiło głupio. Skierował swój wzrok na podłogę.
-No debil- Daiki załamał ręce - No ale trzeba przyznać, że gdybyś nie był taką gapą to byłoby nawet bardzo miłe.
-Gniewasz się?- Kise gwałtownie podniósł głowę. W jego oczach można było zobaczyć malutki promyk nadziei.
-Nie aż tak bardzo. Pomyśl, co by się stało, gdybym do domu nie przyszedł!
-Przepraszam.
Ciemnoskóry westchnął głośno, drapiąc się po szyi.
-Żeby to ostatni raz...
-Aominecchi.. - model nagle wskoczył mu w ramiona i mocno się w niego wtulił- Wszystkiego najlepszego.
Jego partner odpowiedział wyłącznie jednym, delikatnym pocałunkiem w czoło.
-Jak myślisz... jak bardzo się zatrujemy jak je zjemy?
Kuchnia, w której Kise przyrządzał deser wyglądała jak po przejściu tornada. Mąka rozsypana była po blatach oraz szafkach. Czekolada wypływała z niewielkiego garnka, brudząc przy tym kuchenkę oraz kawałek podłogi, a mleko rozlane po zlewie dodawało temu widokowi jeszcze więcej nędzy i rozpaczy. Blondyn nie przejmował się tym jakże okazałym brudem. Chciał jak najszybciej skończyć swoje drobne dzieło jeszcze przed powrotem Aomine.
W końcu to miała być niespodzianka.
-Dodać 2 żółtka, po czym ubić... Dosypać cukier... Dokładnie wymieszać... - co chwilę powtarzał czynności do wykonania. Pomagało mu to się skupić- dosypać kakao... ponownie wymieszać...
Cały czas zerkał w stronę zegara wiszącego nad drzwiami. Miał nie dużo czasu. Za jakieś 20 minut Daiki kończy pracę.
-Cholera! Ciasto nie zdąży się upiec!- Kise coraz bardziej zaczął się denerwować, co nie wpłynęło dobrze na jakość jego pracy. Pomieszczenie ponownie zostało udekorowane, ale tym razem przy pomocy cukru, proszku do pieczenia oraz połamanych na milion kawałków skorupek jajek.
Gdy wszystko było już gotowe, Ryouta błyskawicznym ruchem wstawił ciasto do piekarnika. Po raz ostatni spojrzał na zegar. Za pięć minut Aomine kończy pracę. Kise westchnął. Zdążył.
Musi jeszcze tylko posprzątać...
Nagle po całym mieszkaniu roznióśł się donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Kise natychmiastowo zrobiło się słabo. Przecież nie mieli mieć dzisiaj gości, a niemożliwym jest, aby obiekt jego westchnień wrócił tak wcześnie do domu, skoro powinien jeszcze pracować. A może wypuścili go wcześniej?
Zaczął panikować.
Jeśli to faktycznie jest Aomine to nici z niespodzianki! Już nawet nie obchodził go bałagan zostawiony w pokoju, liczyło się tylko ciasto. Niepewnym krokiem ruszył w stronę wyjścia. Przecież nie będzie kazał czekać tej osobie całą wieczność. Westchnął po raz kolejny i z nieustępującym niepokojem otworzył drzwi.
Jednak za nimi nikogo nie było.
Ryouta był już zdezorientowany. Jednocześnie poczuł natychmiastową ulgę oraz kolejną falę strachu. Daiki gustuje w robieniu takich kawałów. Co, jeśli to on dzwonił?
Stał przy drzwiach przez dłuższą chwilę. Tak dla pewności.
Jednak w momencie, kiedy uświadomił sobie ile czasu stracił, natychmiastowo zerwał się z miejsca i poleciał do miejsca wcześniejszej zbrodni. Czyli po prostu ich kuchni.
Zaczął energicznie biegać po mieszkaniu w poszukiwaniu środków czystości oraz jakieś miotełki. Przeszukał niemal każde pomieszczenie, a znalazł tylko i wyłącznie kończący się płyn do mycia szyb oraz małą, brudną ścierkę.
"Lepsze to, niż nic" skomentował w myślach, po czym z niewyobrażalną szybkością rzucił się w wir sprzątania. Dosyć szybko pozbył się zaschniętej już czekolady z podłogi i paru skorupek wraz z jego odłamkami. Co chwilę zaglądał przez okienko piekarnika, wypatrując, czy jego prezent zaczyna coś rosnąć.
Za każdym razem odchodził zawiedziony.
-Kuchenka umyta, szafki się świecą, śmieci w koszu..- zaczął wymieniać obiekty, które wcześniej czyścił. Przy okazji dokładnie je analizował czy na pewno nie zostały na nich żadnych resztek brudu- Tak! Wszystko przygotowane!
Kise z dumnym wyrazem twarzy, wytarł swojego czoło z paru kropelek potu. Po chwili rzucił swoim pobrudzonym od tłuszczu fartuchem, przypadkowo trafiając do brudnego od czekolady garnka w zlewie. A kto by się martwił? I tak brudne.
Ryouta zadowolony ze swojej pracy po raz ostatni spojrzał na urządzenie ze wskazówkami. Tak jak się domyślał, Aomine skończył pracę ponad piętnaście minut temu, czyli za chwilę powinien być.
Z opanowaniem ruszył w stronę łazienki.
Po wejściu od razu skierował wzrok na swoje odbicie. Zauważył, że na włosach pozostała mu niewielka ilość mąki. Stał tak przez chwilę zastanawiając się, jak to zrobił.
Po chwili zastanowień podłożył głowę pod kran, z lecącą już wodą. Wiedział, że Aomine na jego widok od razu zacząłby się dusić. Wolał jednak nie kusić losu.
Użył niewielkiej ilości szamponu, tylko po to, aby miały jednak ten swój delikatny zapach.
Po szybkim myciu z szafki znajdującej się obok wyciągnął małą, praktyczną suszarkę, która po mniej niż dwóch minutach całkowicie wysuszyła jego włosy.
Zwinnym ruchem ubrał przygotowane wcześniej ubrania, a były to zwykłe, czarne spodnie oraz biała koszula.
Udał się w stronę salonu, po drodze zachodząc do kuchni. Ku jego radości, ciasto jednak urosło.
Siedząc na kanapie sięgnął po podłużnego, czarnego pilota.
-Nic nie ma..- mruknął, przelatując wszystkie kanały możliwe kanały. Nie znalazł nic, co przykułoby jego uwagę.
Po czasie sobie jednak darował. Odłożył pilot na miejsce, stwierdzając, że poczeka na swojego partnera w ciszy.
Czas mijał i mijał, a Aomine dalej nie było.
Kise zazwyczaj w takiej sytuacji już dawno siał by panikę dzwoniąc po całym mieście. Ale nie dziś. Domyślał się, że będzie spóźniony. Prawdopodobnie jego koledzy również zrobili mu małą niespodziankę...
Blondyn znudzony już tym czekaniem poczuł, jak robi się senny.
-Dopóki nie przyjdzie...- wygodnie ułożył się i od razu oddał się snu.
Na jego nieszczęście zapomniał o cieście, które za niedługo miało być gotowe...
-Kise! Kise!- obudził go wrzask dobiegający z drugiego końca mieszkania. Głos wydawał się być aż nad to znajomy.
-Aominecchi..?- szybko zerwał się z kanapy (jeszcze lekko zaspany) i pobiegł w stronę krzyku, dochodzącego z kuchni.
"Czyżby to był krzyk zwiastujący niezwykłą radość spowodowaną niespodzianką?"- pomyślał, jednak ta nadzieja zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Całe pomieszczenie było zapełnione dymem. Ryouta od razu skojarzył fakty, domyślając się, że to przez zapomniane, pieczące się ciasto. Przy piekarniku zauważył Aomine.
-Kise, otwieraj te okna!- zrobił, jak mu kazano.
Gdy widoczność w pomieszczeniu nie była już ograniczona i dało się normalnie oddychać, Aomine z wściekłością malującej się na twarzy podszedł do swojego chłopaka.
-Możesz mi to jakoś wyjaśnić?- ciemnoskóry chłopak nadal trwał przy swoim wyrazie twarzy, krzyżując przy tym swoje ręce na piersi. Zabawne, wyglądał teraz jak wkurzony Akashi.
-Aominecchi.. Bo ja.. Chciałem ciasto zrobić..
-Widzę- wskazał ręką na niedoszłą, całkowicie spaloną jeszcze do niedawną słodkość- Prawie mieszkanie spaliłeś!
-Przepraszam, to miała być niespodzianka...- blondynowi zrobiło głupio. Skierował swój wzrok na podłogę.
-No debil- Daiki załamał ręce - No ale trzeba przyznać, że gdybyś nie był taką gapą to byłoby nawet bardzo miłe.
-Gniewasz się?- Kise gwałtownie podniósł głowę. W jego oczach można było zobaczyć malutki promyk nadziei.
-Nie aż tak bardzo. Pomyśl, co by się stało, gdybym do domu nie przyszedł!
-Przepraszam.
Ciemnoskóry westchnął głośno, drapiąc się po szyi.
-Żeby to ostatni raz...
-Aominecchi.. - model nagle wskoczył mu w ramiona i mocno się w niego wtulił- Wszystkiego najlepszego.
Jego partner odpowiedział wyłącznie jednym, delikatnym pocałunkiem w czoło.
-Jak myślisz... jak bardzo się zatrujemy jak je zjemy?
AOKISE?
OdpowiedzUsuń*zaklepuje sobie miejsce*
Wrócę.
JESTEM I RZYJE, DZIENDOBRY WITAM
Usuńomg tak sie pacze i takie o co cho tak właściwie z kuchennymi Aokiskami, ja też coś takiego napisałam
Czyżby telepatia? łączy nas mentalna więź aokisowej miłości *q*
Dobra, ogar, czas komentować
I teraz jak skomentować :v
ogólnie mi się podobało, w chuj XD chociaż nie sądziłam, ze skończy się to aż tak źle. Bardziej stawiałam na jakąś śmiercionośną truciznę z tego placka, ale spalony też może być <3 XD
Brakowało mi tutaj trochę aokisowych czułości.
Bo ja lubię Aokisowe czulości. Więc mi ich zawsze brakuje, więc możesz mieć to w dupie XD
ale i tak było słodko i wgl assdfghjkl
Wincej prosze, wincej Aokise i weny! <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBlogspot to chuj, skopiował trzy razy mój komentarz XD Olej.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam tutaj drzeć mordę :3c
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAa NIE ANGCIASTE AOKISE HAIL SATAN!
Czekałam osiemdziesiąt cztery lata, aż gdzieś pojawi się aokise bez bólu i śmierci bo ostatnio trup wszędzie pada gęsto.
Walić to, że ten idiota prawie się zabił, prawie robi wielką różnicę.
Jego rycerz go uratował! Yey!
Zacieszam >w<
Miód na moje serce, im więcej aokisków gdzie wszyscy żyją a Kisia jest słodka tym lepiej.
Pochłonę wszystko ~
W ogóle zdolności kuchciarskie Kisi są na imponującym poziome, teach me senpai ja bym wysadziła cały budynek, albo w ogóle poszła do cukierni.
Ah ta gejowa miłość ;w;
Zaczynam tracić składnie i logiczność wypowiedzi, więc chyba już skończę pierdzielić xd
Przepraszam jest późno xd
Pozdrawiam i czekam na więcej~!
Gambling 101 - DrmCD
OdpowiedzUsuńFind 구리 출장마사지 a place to play 세종특별자치 출장마사지 poker, and win real 제주 출장샵 money! Gambling 101, and the legalization of online 의정부 출장마사지 gambling in the 군포 출장마사지 United States, is gaining momentum