- Proszę usiąść.- Takao usiadł na tyłach radiowozu, nie do końca zdając sobie sprawę, co się dzieje.
Starszy policjant
siedzący na przedzie wpatrywał się skupionym wzrokiem w stertę papierów, co
chwila tylko pomrukując coś niezrozumiałego pod nosem.
- Przepraszam…- Chłopak widząc, że żaden z nich nie
specjalnie zwraca na niego uwagę postanowił się odezwać.
- Tak?- Młodszy z policjantów spoczął obok niego na
siedzeniu, w skupieniu trzymając w ręku coś, dziwnie przypominającego alkomat.
- Co się tak właściwie stało?
Stróże prawa popatrzyli się po sobie, nieco zażenowani,
widocznie wiedzieli coś, o czym ja z kolej nie miałem pojęcia.
- Proszę o okazanie dokumentów.
- Ja...Nie mam przy sobie...- Szatyn wydukał zdezorientowany.
- Godność?
- Takao Kazunari ...Ale nadal nie rozumiem, co się dzieje!-
Takao spojrzał niemal błagalnie na Akermana.
- Co robiłeś między 12.00, a 02.00?
Co miał powiedzieć? Że błąkał się po lesie grając w
chowanego. Przecież w życiu mu nie uwierzą i nie daj Boże pomyślą, że coś
zrobił.
- Jesteś podejrzany o napad na stację benzynową, do którego
doszło między godziną 01.30, a 02.00. Tym czasem zbadamy cię na obecność alkoholu.
Pojedziesz z nami na komendę, tam zostaniesz zatrzymany w areszcie na czas
wyjaśnienia sprawy i poddany badaniom na obecność narkotyków- Komendant dodał,
nie otrzymując odpowiedzi.
Takao opadł bezwładnie na fotel, tępo wbijając spojrzenie w funkcjonariusza.
Jak mogą go o to podejrzewać?! Chociaż w sumie mieli ku temu
powody, ale to nie zmieniało faktu, że miał alibi.
- Grałem w tym czasie w chowanego!- Starszy spojrzał się na
niego z politowaniem.- Mam alibi!
Przez chwilę w samochodzie zapadła głucha cisza, przerwał ją
po chwili głos młodszego.
- Słuchamy.
- Przyjechałem tu na obóz wypoczynkowy z drużyną, jesteśmy
zakwaterowani w domku letniskowym niecałe 3 km stąd. Graliśmy w chowanego w lesie, ale
zboczyłem z trasy i całkiem przypadkiem zostałem podejrzany o coś, w czym nie
uczestniczyłem.
- W lesie?!- Akerman wbił zdumione spojrzenie w chłopaka.-
Widziałeś może małą dziewczynkę? Około 8 lat, długie blond włosy i
charakterystyczna, wojskowa kurtka?
- Nie..-Takao czuł się coraz bardziej tępy. Co znowu?
- Mówiłem ci, że patrol krąży od 5 godzin.- Kierowca
samochodu odłożył zalegające papiery.
- Wiem!- Policjant przeczesał opadającą na twarz grzywkę.-
Zrobimy tak: Pojedziemy do wspomnianego przez ciebie zakwaterowania i
sporządzimy raport, może sprawa się wyjaśni, jasne?
- Tak...
- Kurwa!- Aomine wciąż krążył wokół tego samego pnia, co
kwadrans temu.-Gdzie ten dureń?!
Gdyby tak nagle spadł mi z nieba to nie wiem, co bym z nim
zrobił...- Chłopak usiadł, załamy chowając twarz w dłoniach. Siedział w lesie,
sam, całkowicie zgubiony, szukając drogi powrotnej albo niedorobionego
partnera. No chyba gorzej być nie mogło.
Podniósł głowę czując spływającą po policzku kroplę, a
chwilę potem następną.
- Tylko nie to…- Błaganie nic nie dało, bo chwilę potem spadł
deszcz.- Za co?!
- Aominecchi?- Zaraz, czy ja słyszę ten piskliwy jazgot? Nie
może być…
Podnosząc głowę skrzyżował się ze spojrzeniem blondyna.
- Ty…!
- Aominecchi?!- Kise nie zdążył uskoczyć, w jednej chwili
poczuł jak czyjeś dłonie zaciskają się na jego koszuli, a jedna z nich podnosi
się do góry, celując w prosto w twarz. Zamknął oczy szykując się na uderzenie. Nic.
- Starczy, Aomine…- Midorima złapał rękę chłopaka nim ten
zdążył zadać cios.- Bijąc go nic nie zrobisz.
Kise powoli wyswobodził się z uścisku, przecierając lekko
zaczerwienione oczy.
- Ehhh…To nie moja wina! Nie ja skazałem nas na porażkę!
Przegrywamy tylko dlatego, że kapitan pielucha postanowił iść w ustronne
krzaczki!
- Posłuchaj chwilę. Skorzystałem z krótkofalówki, Momoi i
Kiyoshi zostali złapani jako pierwsi przez Akashiego, Kuroko i Kagami skończyli
grę przez Murasakibare, ja i Takao jesteśmy rozdzieleni i śmiem wątpić, że
zaliczą nam zadanie. Tym czasem zostają Hyuuga i Riko, ale mogą nie podejrzewać ,że mapa jest fałszywa i zapewne błąkają się po lesie. Macie przewagę i jeżeli
dobrze to wykorzystacie możecie wygrać, więc wątpię w uzasadnienie twojej
złości, Aomine.
- Czemu nam to mówisz?
- Ponieważ mi nie zależy.- Zielonowłosy przeszył ich
beztroskim spojrzeniem poprawiając okulary.
- Aominecchi! Chodź!- Kise pociągnął go za rękę.
- Niech ci będzie, ale tylko spróbujesz wyjść w krzaki! Wtedy
Midorima cię nie uratuje!
- To miłe, że ktoś mnie odwiedził.- Staruszka podeszła do
Hyuugi, na co chłopak wzdrygnął się ostrzegawczo.- Przystojny z ciebie kawaler,
a pannę, jaką masz?- Zaśmiała się ochryple przeczesując go po włosach.
Riko mimo strachu nie mogła powstrzymać śmiechu, zakrywając
się nerwowo wierzchem dłoni. Hyuuga zlustrował ją ostrzegawczym spojrzeniem.
- O! Panienka, tak?!
- Nie...ale ja...- Dziewczyna nerwowo próbowała wymigać się z niekomfortowej
sytuacji. Ona i on…nie! Dlaczego ta starucha tak pomyślała?! Prędzej Momoi
przestanie biegać za Tetsu.
- Oh…Ja wiem, co to znaczy drogie dzieci. Kiedyś też byłam
zakochana. Miał na imię Elrond, spotkałam go w tym lesie. Przyjeżdżał
codziennie łowić ryby w jeziorze niedaleko stąd.
Bardzo się kochaliśmy,
mieszkaliśmy tu w chatce, lecz pewnego dnia, przyprowadził inną. Nie mogłam
tego znieść i skrzywdziłam go równie mocno jak on mnie, jednak od tamtej pory
staram się prowadzić normalne życie, na uboczu od ludzi.- W kuchni słychać było
odgłos gotującej się wody.- Przepraszam na moment, zrobię coś ciepłego do
picia.
- Hyuuga, zmywamy się!- Dziewczyna podbiegła zdenerwowana, gdy tylko staruszka odeszła na bezpieczną odległość.
- Hyuuga, zmywamy się!- Dziewczyna podbiegła zdenerwowana, gdy tylko staruszka odeszła na bezpieczną odległość.
- O! Panienka zmądrzała?- Posłał jej złośliwy uśmiech.
- Nie o to chodzi! Patrz tam!- Twarz Riko momentalnie zbladła,
wskazując obiekt za oknem.
- Boże…-Chłopak wyjrzał, równie czując jak ciśnienie uderza
mu do głowy. Będą musieli uciec stąd jak najszybciej.
-Skoro jestem tu, zostało mi iść kilometr na północ i
kilometr na wschód…-Midorima w głowie kalkulował trasę, nie przejmując się już
wygraną, teraz głównie chodziło mu o powrót, choć raczej nie był to problem,
jeżeli znało się drogę.
Spacer samemu nie był przyjemną rzeczą, nawet, jeśli
jego towarzyszem był Takao czy Kise.
Oboje głośni i nieznośni, ale lepsze to
niż ta przytłaczająca cisza.
Chłopak zatrzymał się gwałtownie słysząc cichy szelest w
krzakach. Zapewne Akashi zdążył się zorientować gdzie jest, uciekać? Nie, to
bez sensu, i tak odpadł.
-Nie masz się co chować Akashi i tak już odpadłem.- Midorima
odsunął gałęzie krzewu, przyświecając miejsce latarką.- Hę?!- W jednej chwili
zawartość w jego dłoni upadła z trzaskiem na ziemie.
-Przepraszam…To twoje, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz