niedziela, 2 sierpnia 2015

Kłótnia (Mika x Yuu)

Ostatnio Akatsu, to teraz coś ode mnie.
Może i nie mój klimat, ale pisało się przyjemnie... ^---^
Mam nadzieje, że podoba się nowy motyw bloga i całość jakoś wygląda.


   Dziś znów to samo choć obiecuje mi to już któryś raz z kolej, nici z jego smętnych deklaracji. Czemu znowu to robi? Jaki to ma cel? Jeżeli chodzi o to bym wyszedł z siebie, do czego oczywiście nie miałem zamiaru się przyznać, to idzie mu całkiem dobrze. Oby tak dalej, a własny egoizm przerośnie go trzykrotnie, o ile nie stukrotnie. W gruncie rzeczy i tak może się wydarzyć.
- Eeeech…- Westchnąłem bezsilny i równocześnie zmęczony całym tym oczekiwaniem, które jakby nie patrzyć towarzyszyło mi od dłuższego czasu.- Mika, kiedy ty mnie posłuchasz?- Nie zawsze miałem rację, może i czasem wpychałem nos nie tam gdzie jest mi to dane, jednak w tej sprawie to ja tu byłem mądry, a to Mika był debilem. Robi to dla nas? Dobrego sobie. Nic to nie da. W takiej zagrywce stał się ich ulubionym napojem, kimś, kto zniżył się o kilka szczebli dla kruchej próby ratunku. Żeby tak każdy był realistą, to na świecie byłoby znacznie mniej nieporozumień.
  Przymknąłem leniwie oczy, usadawiając się wygodniej na miejscu i tym samym oparłem łokcie na stole, by dać sobie odrobinę odpoczynku. Zmęczenie wkradało mi się powoli do głowy przysłaniając całą wizję, towarzyszącą od czasu, gdy głowa smętnie opadła mi na blat. Naprzeciw mnie stała miska w której stygło i tak już zimne jedzenie. Nie miałem ochoty jeść to, co mój przyjaciel dostawał od wampirów, za potulne bycie kimś takim jak ofiarą, w dodatku z własnej woli.
- Głupek…- Mruknąłem do siebie ledwo przytomnie, po czym pochyliłem się nad drewnianą płytą, omal się na niej nie kładąc.- Poproś o rozum, może to też ci dadzą.
  Pochłonęła mnie ciemność, jednak działo się to zaledwie przez moment, bo zaledwie minutę później do moich uszu dobiegło ciche skrzypienie. Zawsze robił to tak samo. Za każdym razem myślał, że nie będę w stanie przyłapać go na późnym powrocie, jednak znałem go aż zbyt dobrze.
- Czemu znowu tam poszedłeś?- Fuknąłem będąc już lekko śpiącym, a mój głos załamał się odrobinę.
- Yuu-chan?- Usłyszałem jak podchodzi do mnie i odsuwa krzesło znajdujące się naprzeciw.- Jak zwykle czekasz na mój powrót. Czemu nic nie zjadłeś?
- Nie zmieniaj tematu.- Odparłem nieco oschle. Na tamten moment nic mi było po miłej rozmowie.- Dlaczego znowu robisz z siebie stołówkę?
  Zerknąłem na jego twarz, lecz jak się spodziewałem, lustrował mnie tym samym ciepłym spojrzeniem co zwykle. Denerwowało mnie to niemiłosiernie, jak w ogóle miał prawo zachowywać się w ten sposób?
- Robię to dla naszego dobra.- Słysząc to już któryś raz z kolej, nie miałem zamiaru ponownie komentować. Poirytowany nie chciałem ciągnąć tego w nieskończoność, dlatego powoli opuściłem pomieszczenie pozostawiając Mike samego. Jedynym, o czym teraz marzyłem był spokojny sen, który pozwoli mi choć na chwilę zapomnieć o tym jak bardzo się gniewam.
  Bo prawda jest taka, że gniewałem się na tego cymbała… Robiłem to raz za razem, gdy stawiał mnie w podobnej sytuacji, ale później jak na złość udawało mu się wyciągnąć mnie z tej ponurej zagrywki.
  Ułożyłem się na niezbyt wygodnej nawierzchni. Byłem już przyzwyczajony do trudu z jakim musiałem się zmagać, dlatego też stał się o moją codziennością, a nawet racją bytu.
Przymknąłem powieki odczuwając przyjemne uczucie ukojenia i wraz z tym czułem jak ciemność powoli przechwytuje moją podświadomość. Rzadko udaje mi się tak po prostu usnąć, od momentu gdy pokłócę się z Miką.

- Yuu-chan zaczekaj!- Nasza mała wymiana zdań, albo raczej jej zbytni brak, przeciągnęła się do następnego dnia. Nie miałem zamiaru tak szybko się ugłaskać, nie jak zwykle. Jak kaprys to kaprys, z lekkomyślnymi głupkami nie rozmawiam.
  Rozejrzałem się wokół, przez lekko oświetloną kamienną drogę przechodziła spora grupka dzieci, zapewne już po „poborze”. Nie przystanąłem, przyglądając się wzniesionym budynkom i konstrukcją. Podziemne miasto było ich miejscem gdzie mogli się w spokoju zaszyć i przetrzymywać nas w najlepsze. My za to mamy za zadanie robić im za pożywienie. Tak wygląda cena naszej „wolności”.  Miałem resztki nadziej by opuścić to miejsce i uciec jak najdalej razem z Miką i pozostałą moją rodziną. Nie wiedziałem, co czeka mnie na zewnątrz i czy wirus, który przyczynił się do śmierci tak wielu osób nadal jest obecny, ale w tamtym momencie myślałem, że wszystko może być lepsze od naszej teraźniejszości.
- Yuu-chan! Zwolnij, czemu się do mnie nie odzywasz?
- Dobrze wiesz za co.- Odfuknąłem tylko, zadzierając lekko podbródek- Powtarzam ci tyle razy abyś wreszcie przestał, a ty dalej swoje.
- Oh, znowu o to chodzi?- Nie musiałem się odwracać by poczuć, że dobrze znane niebieskie tęczówki kierowane są w tym momencie w moją stronę, a sam ich właściciel nie zdejmuje z twarzy swojego serdecznego uśmiechu. Zupełnie jakby nie brał na poważnie tego, co do niego mówię…
- Bierzesz choć trochę na poważnie to, co do ciebie mówię?- Odparłem nieco rozzłoszczony, przez co mina blondyna lekko posmutniała.
- Nie dopóki nie zrozumiesz, że robię to dla nas.- Przystanąłem słysząc spokojny, pewny siebie głos. Jego pewność to jedno, a głupota to drugie.
  Ruszyłem dalej przyśpieszając kroku i miarowo oddalałem się od niego. Szedł za mną niemalże biegnąc i przy tym wykrzykując bym zwolnił, ale ja miałem swoją rację. Za nic mi było niepotrzebnych konfrontacji.
  Odwróciłem się momentalnie słysząc przerwany jęk. Mika siedział na ziemi, a tuż nad nim stał jeden z wampirów, lustrując go beznamiętnym wzrokiem. Nie potrzeba mi było wiele czasu, by odgadnąć, że mój przyjaciel i ten blady potwór weszli sobie w drogę.
- Prz-przepraszam…- Mika lekko się zająkał próbując wstać z kamiennego podłoża, jednak obaj wiedzieliśmy, że te szkarady mają swój honor, o ile można go w ten sposób nazwać.
Choć mimika wampira nie wyrażała nic, czułem, że lada moment stanie się coś niedobrego i jak na zawołanie blondyn osunął się lekko przyjmując kopnięcie w okolicach brzucha.
- Hej!- Tego było za wiele. Nie mogłem dłużej zdzierżyć jak Mika staje się ich popychadłem, w dodatku kompletnie nic sobie z tego nie robiąc. Już zbliżałem się w stronę ubranej na biało, dość wysokiej postaci, mając ogromną chęć wyrządzenia krzywdy.
- Yuu! Przestań!- Mika wstał lekko chwiejnym krokiem, doglądając mnie nieco surowym wzrokiem. Tym razem to on wydawał się być mocno podenerwowany. Przystanąłem momentalnie i potulnie niczym piesek przeprosiłem. Nie wiem za co. Nie wiem czemu. Nie wiem dlaczego. Wiedziałem, że nie mam innego wyjścia, nie ważne jak bardzo bym chciał.
  Zdałem sobie sprawę, że nigdy stąd nie wyjdę, pozostanę ich bydłem oni będą tymi, co będzie te bydło ubijać. Machinalnie, bez wyrzeczeń i bez skrupułów.
  Taka była moja przyszłość.

  Wróciłem do domu, albo przynajmniej do rodziny. Określenie „dom” niezbyt pasuje do tego miejsca.
Mika nie poszedł ze mną, kazał mi wracać samemu, a sam oddalił się gdzieś nic więcej mi nie mówiąc.
  Był naprawdę zły, równie mocno jak ja na niego, a przynajmniej jeszcze wczoraj. Teraz było mi jedynie głupio, bo jak można to inaczej nazwać?
 Wieczorem wszystko odbyło się po staremu, marna kolacja, a zaraz po niej chwila wyciszenia pod postacią snu.
  Nie chciałem czekać na powrót Miki, w końcu wiedziałem, że nie nastąpi zbyt szybko, a oczekiwanie na nic się nie zda. 
  Obszedłem kilka razy nasze cztery ściany w zamyśleniu spoglądając w stronę drzwi. Zupełnie jakby aż nazbyt sympatyczny blondyn miał się w nich lada moment pojawić. 
  Pogrążony w tym pragnieniu stałem tak jeszcze przez chwilę, jednak gdy w końcu przekonałem się że w każdym wypadku nie są niczym realnym, ułożyłem się tam gdzie zwykle przymykając powieki.
  Nie wyobrażałem sobie nic szczególnego, nic, na co zamieniłbym swoje chwilę z Miką. Nic co by mi go zastąpiło. Zdałem sobie sprawę, że chciałbym by był przy mnie w tej chwili.
Nie potrzebnie sprowokowałem kłótnię, a jeszcze bardziej niepotrzebnie ją rozwinąłem.
  Może to nie on jest mniemanym debilem, a właśnie ja? Nie wątpiłem.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. W dodatku jestem taki dziecinny.
- Przepraszam.- Zamarłem w bezruchu czując jak chude ramiona obejmują mnie od tyłu a jasne kosmyki delikatnie łaskoczą po policzku.- Za to jak się zachowywałem… Nie powinienem…- Cichy głosik, niemal drżący kołysał się w mojej głowie dając dziwny ucisk w żołądku. Nie wytrzymałem roniąc kolejne łzy, które z zapałem spływały po mojej twarzy malując niemal niewidoczne, mokre szlaczki.
 Głowa Miki znalazła się w zagłębieniu mojej szyj, a ja nie potrafiłem wykrztusić nic więcej. Nie potrzeba nam było słów. Rozumienie płynęło poprzez dotyk i odczucia jakie biły od naszych ciał przekazując sobie wzajemnie to, co mogliśmy wyrazić za pomocą słów. Piękne i jednocześnie smutne. Wtuliłem się w niego, jak gdyby szukając pocieszenia, bo wiedziałem, że znajdę je właśnie tam. Delikatnie ujął moją twarz, a ja napotkałem niezrażony błękit jego tęczówek, wprawiający mnie w coś, co można nazwać zauroczeniem. Bezgranicznym, szczerym i obłędnym. Coś co jest piękne, pociągające i raniące. 
  Kochałem to, prawdę będącą tak realną iż niemal niemożliwą.
- Przepraszam… Kiedyś stąd uciekniemy…Obiecuję.- Jego usta ukoiły mnie, a ja przymknąłem powieki. Złożył delikatny pocałunek w ich kąciku. Tak lekki, jakby nieistniejący, jednak ta chwila, na którą czekałem działa znacznie dłużej. Obdarzył mnie ostatnim szerokim uśmiechem, a ja nie zrobiłem nic. Ten obraz mi wystarczył…

 Ten wyraz był niczym pryzmat spokoju… Mika….  

7 komentarzy:

  1. Smutne, ale bardzo urocze. Myślę, że dobrze przemyciłyście klimat anime, za co plusik. Podoba mi się, że skupiłyście się na uczuciach Yuu. Przeczytałabym jeszcze coś z tą dwójką od Was :3 Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie napiszemy co nieco, więc myślę że w najbliższym czasie pojawi się nawet dłuższy shot :D

      Usuń
  2. I ZNÓW!! Aaaaaaa~~!!! jejku!!!
    Aż się wzruszyłam. *beczy*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efekt zamierzony xD
      Cieszę się, że się podobało :3
      Staram się pozyskiwać łzy.... *cóż za masochizm.... ;-;*

      Usuń
  3. Mika i Yuu, końcówka wspaniała! Urocze i wzruszające,co mogę powiedzieć? Piszecie świetnie! Nie mogę się doczekac kolejnych! Dziękuję, że piszecie takie opowiadania! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio pokłady naszej weny krążą wokół Owari i szybko nie zaprzestaną xD
      To jest zbyt idealne więc wena przybywa litrami <3

      Usuń
  4. Pierwszy shot z tym paringiem po obejrzeniu anime <3 cudeńko

    OdpowiedzUsuń