- Guren? – Yuu przekręcił się na łóżku, wbijając
zainteresowane spojrzenie w sylwetkę siedzącą na krześle, zaledwie dwa metry
dalej. Kapitan ani na moment nie odrywał wzroku od dziennika trzymanego w
dłoniach, choć mimo tego słuchał co podopieczny ma mu „mądrego” do
powiedzenia.- Czemu nie masz dziewczyny?
Przez chwilę nastąpiła cisza, która na moment wydawała mu
się dość niezręczna. Kilka sekund później, Guren westchnął głęboko i delikatnie
zamknął ciemną oprawę. Wyglądał teraz jak zarobiony ojciec, szykujący się do
długich i zawiłych tłumaczeń z myślą o mało kumatym dziecku.
- Po pierwsze, nie wiem na co ci ta wiedza - rzucił, mrużąc
oczy. – Po drugie, czemu od razu zakładasz, że nie mam?
- Miecz się nie liczy.
- Oczywiście, że nie o to chodzi.
- Czyli była i martwa się nie liczy?
- Tak
Chłopak przekręcił się ponownie, wiercąc na wszystkie
strony. Był ciekawy, w dodatku nie mało. Już dawno zauważył, że jego przełożony
cieszył się nie małym zainteresowaniem ze strony damskiej części oddziału.
Jeszcze większą zagadką było to, że zupełnie nic sobie z tego nie robił. Zwykle
pozostawał obojętny na ich ton, zachowanie, a nawet ciche znaki.
Istniały dwie opcje; albo nie był nimi zainteresowany, albo
tego nie zauważał. Opcja druga równała się również z tym, że najzwyczajniej w
świecie był po prostu głupi. Pewnych rzeczy trudno nie zauważyć, nawet jeśli
nie darzy się ich większą uwagą. Kapitan mógł być w związku, co oczywiście dla
reszty drużyny pozostawało wielką zagadką.
- Jest z armii?
- Tak.- odparł nieco rozbawionym tonem, na co Yuichiro
uniósł delikatnie brwi.
- Ja-jak się nazywa?- Rozmówca parsknął cicho pod nosem,
przez co chłopak momentalnie się zirytował.- Nie wiem jaki ty masz problem.
Nawet jeśli będzie najgorszym pasztetem w oddziale to przecież cię nie wyśmieje…
Chyba – dodał po chwili, uśmiechając się złośliwie.
- Jest bardzo ładna, a o pasztecie to możesz sobie jedynie
pomarzyć.- rzucił pewnie, patrząc na niego kątem oka.
- Oho, mówić sobie możesz. Skoro tak, to czemu nie wyjawisz
mi jej imienia?
- Jest bardzo nieśmiała i w ogóle. Wyobrażasz sobie, żeby
poważny żołnierz paradował z rumieńcem przez masę nieetycznych pytań na mój
temat?
- Eeee…?
- Powiem tylko, że jest prawie mojego wzrostu.
- Skąd ty ją wziąłeś?!
- Ma piękne, błękitne oczy. Jej włosy są gładkie, miękkie i
jasne. Ma cudowny uśmiech i pięknie się śmieje. Mimo, że jest uosobieniem
dobra, często bywa złośliwa i doprowadza do szału.
- Litości, jaki romantyk...
Na
zegarze dochodziła godzina dwunasta, pokój tonął w mroku rozrzedzonym przez
lampkę stojącą tuż obok łóżka. Z zewnątrz dochodziły ich jedynie stłumione
głosy strażników i żołnierzy.
- Ile już jesteście razem?- Yuu zaczerwienił się
delikatnie, zdając sobie sprawę o czym rozmawiają od kilku minut. Nawet nie
przychodziło mu do głowy, o kim była mowa.
Opis przełożonego wręcz promieniował, jednak z mimo starań
nie mógł dopasować go do żadnej ze znanych mu kobiet w oddziale. Przecież nie
znał wszystkich, było ich wiele, ale również rzadko widywał Gurena w
towarzystwie jakiejkolwiek innej kobiety oprócz tych bardzo dobrze mu znanych.
Zagadka
robiła się coraz bardziej nienormalna.
- Od dosyć dawna.
- Ktoś wie?
- Nie
- Eeeee…?!
- Naprawdę jesteś dzisiaj niemożliwy, matole.
Podopieczny
już miał go zbesztać, kiedy rozległo się pukanie do drzwi, które sekundę
później otworzyły się szeroko. Najwyraźniej komuś niespecjalnie zależało na
łaskawym „proszę”.
Pierwszą
osobą, która wpadła mu do głowy była Shinoa, ona zawsze wchodziła na
„chama”
- Gureeen, szukałem cię.- W drzwiach stanął mężczyzna o
białych włosach. Mierzył ich spojrzeniem niebieskich oczu, trzymając w dłoni
kromkę chleba.
- Pan Shinya?
- Bez „pan” mi tu. Czuje się stary.- Zapłakał teatralnie,
wracając na nowo do wpół-uśmieszku.- Masz papierkową robotę. Chodź bo ci
uciekną.
- Już idę, właśnie miałem się zbierać.- odparł, wstając
leniwie z krzesła i odstawiając je na miejsce.
- Guren!
- Czego tam znowu?
- Znam ją?- wypalił od razu. Zauważył że nie są sami,
dopiero po tym jak dostrzegł drugiego dowódcę.
- Lepiej niż ci się wydaje.- Podpułkownik uśmiechnął się
jedynie, moment później znikając za drzwiami. Tyle było z ich rozmowy, a mętlik
w głowie żołnierza pozostał taki sam, jaki był na początku.
- Dziwak
- Wcale nie jestem złośliwy – wymruczał melodyjnie, bujając
się na blacie biurka.
Gabinet
rozświetlała nieduża lampa stojąca nieopodal, a przez spore okno wpadały
pojedyncze promienie księżyca.
Od godziny siedzieli cicho. Guren wypełniał nudne kartki,
będące niczym innym jak robotą papierkową, a Shinya siedział po turecku na
dębowym blacie, pomrukując i obracając w ręku dokumentami.
- Podsłuchiwałeś, tak myślałem.
- Dlatego mi tak słodziłeś?- zaśmiał się pod nosem,
układając wszystko w równy stosik.- A tak w ogóle to od kiedy jestem kobietą?
- Przecież nie powiem mu, że jego przełożony jest gejem.
Jeszcze powiedzą, że zgorszenie sieje.
- W sumie racja.- odparł z zamyśleniem, biorąc do ręki
przypadkowy zeszyt leżący obok.
- Nie ruszaj.
- Czemu? Kolejny pamiętnik?
- Nie i zejdź z biurka.
- Czemu?
- Bo to dziwnie wygląda, poza tym twoja dupa zajmuje
większą część powierzchni.
- Ałć.- Ichinose zmierzył go zmęczonym wzrokiem, na co
jedynie się wyszczerzył.
- Wiesz, ile rzeczy bym tam zmieścił?
- Czuje podtekst.
- A ja zboczeńca. Kto tu jest zgorszony?
Nastąpiła
cisza, zmącona przez ciche skrobanie pióra po papierze. Guren skupił się na
pracy, a białowłosy posłusznie zszedł z biurka, drepcząc po pokoju. Gabinet był
dość duży i przestronny, połączony razem z pokojem sypialnym, znajdującym się
tuż obok.
Na
półkach piętrzyły się książki i drewniane szkatułki.
Czymś co przykuło jego uwagę, był gramofon stojący wrogu
pomieszczenia. Zwinnie znalazł się tuż obok niego, sprawnie chwytając za jedną
z płyt, które zawartość całkiem dobrze kojarzył.
Podpułkownik uniósł głowę, słysząc jak subtelna
melodia roztacza się po pomieszczeniu i dociera do jego uszu wraz z krokami
drugiego dowódcy.
- Chodź bo jeszcze trochę i zapuścisz brodę.- Uśmiechnął
się szeroko, wysuwając w jego kierunku dłoń.
- Jesteś niemożliwy, wiesz?- prychnął z kwaśną miną, na co
Shinya jeszcze bardziej się roześmiał. Wiedział, że on zawsze taki był, niby
arogancki, marudny, ale jednak nigdy nie dał się namawiać. Jego biała koszula z
nieco wygniecionym kołnierzykiem kontrastowała z czarnym ubraniem
błękitnookiego, odbijając nikłe promienie światła.
Guren bez wahania położył jedną z dłoni na jego talii,
drugą zaś złączył z jego lewą, splatając razem ich palce. Obaj umilkli,
stawiając pomału kroki i poruszając się w rytm muzyki. Otoczenie przestało ich
interesować.
Ichinose mocniej przyciągnął go do siebie, zbliżając do
torsu i obejmując szczelnie w pasie. Shinya uśmiechnął się do siebie, obejmując
wolną dłonią jego kark i delikatnie wplatając palce w miękkie włosy.
Korzystając z bliskości, zbliżył się, chowając twarz w zgłębienie jego szyi,
jednocześnie łaskocząc skórę gorącym oddechem.
Po chwili poczuł usta składające na jego skroni leniwy
pocałunek.
- Jak chcesz, to jesteś miły.
- Oj przymknij się…- rzucił jedynie, ignorując chichot. Trwali
tak do momentu gdy muzyka przestała rozbrzmiewać echem po pokoju.
- W sumie dobrze, że mu nie mówiłem. Jeszcze pomyśli że
jestem jakimś niewyżytym zboczeńcem.
- Bardzo się nie pomyli.
- Ale ty mnie wkurasz…
- Ale i tak mnie kochasz.
Prychnął, ale na usta wstąpił wyczekiwany, delikatny
uśmiech.
Nic nie
mówiąc, przełożył jego jasny kosmyk włosów za ucho i przyglądał się jak zamyka
powoli powieki. Poczuł jak równie masywne ręce opierają się o jego tors,
gładząc materiał koszuli. Pochylił się, dotykając rozgrzanymi wargami jego ust
i czując na sobie ciepły oddech.
Objął dłonią jego policzek, spoglądając na błyszczące oczy.
Wpatrywały się w niego zamykając leniwie, kiedy tylko schylał się by złożyć kolejne
delikatne muśnięcie.
Shinya wplótł dłonie w kosmyki podpułkownika, drażniąc
zaczepnie kark i prosząc się o więcej. Guren bez chwili wahania odpowiedział na
tę prośbę, zgłębiając język w jego rozchylone usta i wychodząc mu naprzeciw.
Westchnął kiedy błękitnooki zaczepnie skubnął jego dolną wargę i wsunął głębiej
palce w ciemne włosy.
Przyjemność powoli wkradała się w obojgu z nich, potęgując
ciężkie oddechy i westchnienia, kiedy odsuwali się od siebie.
- Chce…
- Nie gadaj już dzisiaj.
- To mnie ucisz.- Wymamrotał mu do ucha, pozwalając by
zjechał ustami wzdłuż jego szyj.
Jęknął mimowolnie, gdy poczuł lekkie ssanie we wrażliwym
miejscu. Jakby machinalnie przyciągnął go bliżej, pozwalając na pogłębienie
pieszczoty. Nie trwała ona długo, ponieważ silne ręce zaprowadziły go wręcz
uwodzicielsko do pobliskiego pokoju, sprawiając że jego serce zaczęło bić
szybciej.
Guren bez słowa zdjął z siebie koszulę, powoli rozpinając
również guziki drugiego dowódcy. Powoli wyczuwał, że jest coraz bardziej
podniecony.
Shinya położył się na całkiem sporym łóżku, czując jak ciepło
penetruje jego wrażliwe miejsca. Ichinose pochylił się nad nim całując tors,
klatkę piersiową i brzuch. Drażnił oddechem skórę, wyzwalając kolejne cichsze
pojękiwania. W odpowiednim momencie odpiął guzik spodni, płynnym ruchem zdjął
je i rzucił w kąt pomieszczenia. Widząc rozbawienie partnera, wywrócił tylko
oczami.
Pochylił się znowu, by pocałować jego wewnętrzną część uda,
delikatnie podgryzając miękką skórę i wywołując falę westchnień.
Hiragi podniósł się na łokciach, patrząc z rozbawieniem w
jego oczy.
Mężczyzna
lustrował go przez moment; rozczochrane białe włosy, świecące oczy w kolorze
nieba, firmowy uśmieszek i równie umięśnione ciało, pokryte zaczerwienionymi
śladami po jego wcześniejszych wybrykach.
- Wyglądasz jak dupa.
- Ałć. Taką dupę pan chciał, panie Ichinose.- rzucił
siadając na jego kolanach i obejmując go nogami w pasie.
- Przeliczyłem się…
- Chyba przeruchałem….
- Co ty masz z tymi seksistowskimi żartami?- To mówiąc,
poczuł jak Shinya podgryza jego ucho, a jedną z dłoni głaszcze jego wypukłość.-
To jest chwyt poniżej pasa…
- I kto tu jest seksistowski?
Twarz
Gurena powoli malowała czerwoną barwę, a oddech stawał się szybszy, odruchowo
sunął dłonią wzdłuż jego kręgosłupa, czując wyrzeźbione, gorące ciało
przyjaciela.
Ręka białowłosego znalazła się w jego bokserkach,
delikatnie pieszcząc nabrzmiałą męskość, a na twarzy znowu zawtórował cień
uśmiechu.
- Tak to nie ma…- podpułkownik westchnął, uśmiechając się
do siebie. Sprawnie chwycił jego boki, przewracając na plecy i zdejmując resztę
ubrań zarówno sobie jak i jemu.
Teraz oboje leżeli przywarci do siebie i szybko
oddychający.
- Nie mam…
- Czego znowu?- Shinya spojrzał na niego jak na kosmitę.
- Tego…
Po
chwili roześmiał się głośni, widząc głupi wyraz twarzy partnera. Pocałował go w
czoło, widząc jak fioletowe oczy lustrują go morderczo.
- Jeszcze raz się roześmiej, to cię zaknebluje.
- Tak, tak, oczywiście…
- Jakoś sobie poradzę.- Tym razem to on uśmiechnął się
złośliwie, widząc jak twarz przyjaciela bladnie.
- Nie waż się…- Nie słuchał. Jedyne co zrobił, to rozchylił
jego uda, powoli ocierając się o jego członka, który w tym momencie przeżywał
ciężkie chwilę. Przejechał ustami po jego długości, dosłownie moment później
schodząc niżej. Na bladej twarzy odznaczał się rumieniec, a oczy patrzyły na
niego spod ściągniętych brwi.- Nie Guren, nie kombinuj, do cholery.
- To za te śmieszki.- rzucił na wychodne, powoli pieszcząc
ustami jego wejście. Shinya jęknął przeciągle, mamrocząc pod nosem ciche
przekleństwo.
Szatyn skierował dłoń w jego kierunku, powoli zatapiając
palce w jego ustach i delikatnie sunąc drugą dłonią po członku.
Skierował
jeden z nawilżonych w jego wejście i wsunął delikatnie, po chwili dołączając
drugi.
Poruszył
nimi, czując jak gorące wnętrze zaciska się na nich, powodując kolejny
jęk.
- Starczy tego dobrego… Guren, weź… Proszę, zrób coś z tym…
- Obiecaj, że nie będziesz się chichrał.
- N-nie będę…
- Ani siadał na moim biurku.
- N-nie będę…Obiecuje…
- Ani czytał moich pamiętników…
- A t-tego nie mogę… Aaa!
- Bo cię z tym zostawię.
- Dobra, nie będę! Okrutniku…
Podpułkownik
uśmiechnął się pod nosem, zmieniając palce swoim członkiem i powoli wsuwając
się w niego. Wzdychał z każdym nabywanym centymetrem, a Shinya wbijał palce w
jego łopatki.
Guren pocałował jego skroń, wplatając jedną z dłoni we
włosy. Uśmiechnął się jedynie, czując jak dłonie partnera przyciągają go bliżej
i odciskając na skórze, pokrytej licznymi bliznami. Pchnął powolnie, słysząc
stłumione westchnienie, moment później przyśpieszając tępo i powodując coraz
mocniejszy uścisk.
Trafił w czuły punk, ponieważ kręgosłup Hiragii wygiął się
nagle, a z ust wydobył się cichy krzyk. Trafił w niego jeszcze kilka razy,
obserwując z uśmiechem jak twarz partnera wykrzywia się w grymasie
przyjemności, a głos odbija od ścian pomieszczenia. Nie interesowało ich, czy
ktokolwiek zwróci im uwagę, albo dowie się o ich związku.
- M-mocniej!
- Patrzcie, jaki niewyżyty... – wychrypiał, spełniając jego
prośbę.
Dosłownie
minutę później skończyli razem, opadając na łóżko i zastanawiając się czy
bardzo było ich słychać.
Naciągnęli na siebie koc leżący tuż obok, po czym
uspokajali pobudzone oddechy. Shinya przesunął się do niego, wtulając w klatkę
piersiową i obejmując mocno ramieniem,
Powoli zastanawiał się, czy spokój jak ten będzie trwał
wiecznie. Jego druga twarz…
- Pogłaskaj mnie…- wymruczał ostatecznie.
- Co ty? Pies?- rzucił, choć wbrew temu zaczął głaskać jego
włosy, ponownie czując znany oddech.
- Kocham cię, wiesz? Zastanawiam się, kiedy ta wojna w
końcu się zakończy i będziemy mogli żyć spokojnie
- Żyjemy spokojnie jedynie w takich chwilach jak ta, kiedy
nie musimy sobie o tym przypominać. Też cię kocham, nawet jeśli masz chleb
zamiast mózgu.
- Zepsułeś romantyczną chwilę…
- Chleb nie jest romantyczny?
Parsknął
jedynie, zbliżając ufnie policzek i jednocześnie wiedząc, że może czuć się z
nim spokojny.
NO HEJ Katzuko wita
( ͡° ͜ʖ ͡°)
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tamtaratam, kocham ich ;-; <3
Po dokończeniu 2 sezonu czuje się rozbita na tysiąc kawałków jednocześnie. Jako, że wykupili sobie w moim sziperskim serduszku pierwszą klasę, a na internecie jest bardzo mało ficków, postanawiam napisać coś dłuższego. Dla własnej radości i ku chwale Gureshinka.
Enyoj! :3
Jaki ten art jest ładny <3 xD